Polecany post
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Zacznę może tak - dla kogo właściwie są alkohole bezalkoholowe?
Co łączy tych ludzi? Udawanie. Alko bezalko służy do udawania, że nie pijesz, kiedy czujesz, że masz problem albo wręcz przeciwnie, do udawania, że pijesz, że jesteś “normalny”, bo głupio tak stać z wodą.
Udawanie, że nie pijesz może, świadczyć o tym, że gdzieś na dnie wiesz, że pijesz za dużo i tym zero procentowym alkoholem, mocujesz się z głodem alkoholowym, którego działania nie rozumiesz. Chce ci się pić, ale usiłujesz nie pić. Niepicie poprzez picie.
Udawanie, że pijesz wiąże się często z lękiem przed byciem odrzuconym. Jak na ironię większość osób uzależnionych przyznaje na początku terapii, że we wczesnym wieku pili/ brali ponieważ bali się odrzucenia przez grupę. Ci sami ludzie 20 lat później, próbują nie pić, ale boją się tak samo jak wtedy, więc piją atrapę, żeby inne dzieci chciały się z nimi bawić.
Na czym polega twoje nieszczęście kiedy pijesz piwo bezalkoholowe - jeśli jesteś osobą uzależnioną lub zmierzasz w tę stronę?
Alkohol bezalkoholowy może być dla ciebie jednym z najsilniejszych "wyzwalaczy" głodu alkoholowego (i nawet narkotykowego). Otóż polega na tym, że dajesz swojej biednej głowie informację, że zażywasz substancję, która ma działać w ściśle określony sposób, ale twój głód pozostaje niezaspokojony, bo alko bezalko nie spełnia zadania odcięcia cię od cierpienia, (post o cierpieniu tutaj) zakłopotania, smutku, albo do poczucia ulgi i rozluźnienia. W dużym skrócie pijesz smakową wodę i nic się nie dzieje, ale nie wiesz lub zapominasz o czymś bardzo ważnym - najważniejszym - o pamięci ciała.
Pamięć ciała, to najczęściej ignorowana, a jednocześnie działająca bez przerwy funkcja naszej organicznej powłoki. Ciało pamięta nasze dzieciństwo, pamięta przyjemne, nieprzyjemne, a nawet traumatyczne wydarzenia z naszego życia. Szczególnie te, które są regularnie powtarzane. Zapamiętuje wszelkie rytuały związane z piciem czy zażywaniem jakichkolwiek substancji. Zapach, smak, trzymanie szklanki w dłoni, dźwięk otwieranej butelki czy puszki, dźwięk cieczy nalewanej do szklanki, kręcenie i podpalanie blanta czy lufki, kreślenie kresek i tak dalej. Na początku terapii jak terapeuta mówi np "Każdy ma swoją ścieżkę życia" to osoby uzależnione od narkotyków się chichrają, wystarczy nawet, że powie coś o szklance w połowie pełnej, a słychać zduszony śmiech. WSZYSTKO SIĘ KOJARZY. Nie trzeba wielkiej wiedzy by uznać to za logiczne. Jeśli robię coś wystarczająco często, to nie zapomnę o tym w miesiąc. Mówi się, że "nie zapomina się jazdy na rowerze" - jazdy z substancjami też.
Pamięć ciała jest tak duża, że kiedy dostaje ono informację, że pożądana substancja wlewa się do gardła, a potem nie dostaje pożądanego efektu, rodzi się jeszcze większa frustracja. Więc pijesz te bezalko, może pięć albo i siedem na wieczór jakbyś którymś w końcu miał się magicznie upić, a tu nic. Po kilku dniach, tygodniach takiego picia, umysł jest mega wkurwiony. Nawet nie zauważasz, że robisz się rozdrażniony, a żeby to rozdrażnienie czymś uspokoić sięgasz po alko z alko i doznajesz takiej ulgi, na którą czekałeś.
Czym jest dupościsk?
Dupościsk to kolokwialna nazwa w terapii uzależnień opisująca stan w którym nie pijesz, nie zażywasz, ale nie zmieniasz swojego trybu życia. Nadal przesiadujesz z osobami, które zażywają, chadzasz starymi ścieżkami i nie ruszasz głowy w kierunku żadnej autorefleksji. Nie poznajesz wewnętrznego świata swoich emocji, nic o sobie nadal nie wiesz. Nie wiesz czemu się uzależnił_ś, nie wiesz jak działa uzależnienie, w związku z tym co chwila wpadasz w jego sidła, ponieważ popełniasz podstawowe błędy osób, które nie znają narzędzi z terapii by (zwłaszcza na początku) poradzić sobie z głodem.
Dobrym przykładem dupościsku jest Esperal. Esperal sprawia, że nie pijesz ze strachu, a nie z wyboru. Robisz wszystko tak samo jak wtedy kiedy piłeś/ piłaś, ale pić nie możesz bo Esperal tkwi w dupie, a ta dupa doznaje dupościsku bo pić się chce. Jak to się ładnie mawia - po co ci esperal, skoro uzależnia się głowa i emocje, a nie dupa.
I chociaż sama nazwa brzmi zabawnie, to nie jest to zabawny stan. To bardzo smutny stan dla ciebie i często dla twoich bliskich. Osoby na tak zwanym "dupościsku" często opisywane są przez swoich bliskich jako "gorsze niż kiedy piły". Dlaczego? Uzależnienie nie bierze się z powietrza i picie ma swoje powody. Jednym z głównych powodów, jest poradzenie sobie z dyskomfortem (a dyskomfortem może być wszystko). Jeśli ktoś przez całe życie radził sobie zapijając, to kiedy zabraknie używki może stać się nerwowy, agresywny i bardzo nieprzyjemny dla otoczenia, ponieważ nie wie jak w inny sposób uzyskać ulgę od wewnętrznego cierpienia/ dyskomfortu,
Nikt kto nie ma żadnego problemów z używkami nie musi robić sobie przerw abstynencyjnych.
Czemu robisz sobie przerwy?
Po pierwsze, żeby nie umrzeć :) nie da się pić/ ćpać cały czas. Zawsze jest moment, w którym organizm mówi stop, no chyba, że zmiany w mózgu już są tak duże, że człowiek nie jest już w stanie tego kontrolować
Po drugie, żeby udowodnić sobie, że nie jesteś uzależniony/uzależniona.
Po trzecie, żeby udowodnić innym, że nie jesteś uzależniony/ uzależniona.
W tych przerwach część osób nie bierze nic, ale większość wspomaga się alkiem bezalkiem, albo zamienia jedną używkę na drugą - “Przestałem pić ale jaram zioło, bo wiadomo, coś trzeba robić” - co w ogóle nie jest żadną przerwą ani abstynencją, sory za zepsucie iluzji.
Jak robisz sobie tę “przerwę” to wiedz, że po prostu jedziesz na dupościsku, może i ktoś się na to nabierze, może nawet ty sam, ale nie choroba. Pewnego dnia po prostu wybuchasz i pozamiatane. I już jesteś z powrotem w świecie używek.
Kiedy odstawiasz na jakiś czas substancję, jesteś abstynentem. Większość osób uzależnionych ma momenty abstynencji ale niekoniecznie momenty trzeźwości.
Jak się ma abstynencja do trzeźwienia?
Abstynencja sama w sobie jest pomocna w procesie trzeźwienia. Nie zawsze wymaga się jej na początku terapii, ale bez opanowania sztuki picia mniej lub wcale, trudno jest wprowadzać w życiu zmiany, które będą trwałe. Jakby to przedstawić jako zbiory to by wyglądało tak:
Abstynencję można uzyskać przerywając zażywanie. Ale problemy i emocjonalny dyskomfort nie znikają. Żeby być trzeźwym potrzebne są zmiany. Zmiany w myśleniu o sobie i o świecie, w poziomie samoświadomości, zmiany w zachowaniu. A na zmiany potrzeba czasu i to dla osób uzależnionych, przyzwyczajonych do magicznego guziczka w postaci szklanki, butelki, lufki itd jest trudne. Uzależnienie jest przeciwieństwem cierpliwości.
Można to ująć tak - abstynencja to taka pozorna oszczędność. Kupujesz tani samochód i może nawet pojeździ parę lat, ale bardzo prawdopodobne, że szybko się zepsuje, a koszty naprawy przewyższą kupno. Trzeźwość to Volvo, nawet jak będziesz miał wypadek, to jest duża szansa na przeżycie.
Trzeźwienie jest procesem rozłożonym w czasie. Zaczyna się od pracy nad abstynencją żeby potem można było wprowadzać w życie trwałe zmiany i nowe nawyki.
Te zmiany na początku są totalnym wrzodem na dupie (sponsorem tego programu jest literka D). Tu nie można iść, tam się nie powinno i tak dalej. Każdy uzależniony ma jakiś system picia i ten system trzeba powoli rozbrajać. Np w tym sklepie zawsze kupowałeś/ aś małpki, no to teraz musisz go unikać, a najlepiej całej sieci tych sklepów. Piłaś zawsze wieczorami? No to teraz wieczorami masz chodzić na spacery, albo robić sobie kąpiele odżywcze. Jak byłeś zdenerwowany to zawsze kupowałeś setkę? To teraz kup bilet do kina. Trzymałeś dragi zawsze w tej małej kieszonce w spodniach? Włóż tam zdjęcie dziecka, matki, ojca, narzeczonej/ narzeczonego.
Na początkowym etapie uzależnienie jeszcze mocno o ciebie walczy. Z przekory leziesz tam gdzie nie powinieneś. Nie możesz się pogodzić, że będzie inaczej. Chcesz, żeby było tak jak zawsze tylko bez alko i to jest właśnie abstynencja. Więc idziesz parę razy na imprezę. Chcesz udowodnić terapeucie, że się myli. Przychodzisz na terapię i podważasz jej sens, mówisz, że "na ciebie nie działa", albo że "te metody cię nie przekonują" i różne takie sentencje, którymi chcesz udowodnić innym, że lepiej to wszystko rozkminiłeś/aś i "bawcie się w tą terapię, ale ja akurat nie mam problemu i mogę sobie chodzić na imprezy, a tak w ogóle uzależnienie to nie choroba".
I kiedy tak podważasz, to tak naprawdę robisz to pod wpływem choroby, która jest mega wkurwiona, że chcesz ją opuścić i szepcze ci do ucha - olej ich wszystkich, olej terapię, olej wszystko, napij się i olej ten świat.
Wydaje ci się, że używki to twój najlepszy kumpel, więc ich słuchasz. Tak naprawdę one cię nawet nie lubią. Jesteś tylko nosicielem jak w "Obcy - 8. pasażer Nostromo", potrzebują cię żeby się rozwinąć, a jak to nastąpi, wyskakują i rozrywają cię na strzępy.
Ale teraz o czymś miłym. Bo po jakimś czasie twój mózg zaczyna się aktualizować. To jest bardzo miłe uczucie. Zaczynasz odczuwać ulgę. Dla mnie jakimś kosmicznym przeżyciem było przeżywanie radości ot tak. Nie dlatego, że coś się wydarzyło, nie dlatego, że ktoś opowiedział coś zabawnego. Po prostu zaczęłam się budzić z ulgą i dobrym nastrojem. Dobry nastrój zmienił się w nastrój wyjściowy i zastąpił chujowy nastrój.
Zmieniasz software, wrzucasz antywirusy i metoda zaczyna działać. Budzisz się rano i zdajesz sobie sprawę, że od jakiegoś czasu wstajesz wstajesz bez tego napięcia, bez tego wewnętrznego głosu mówiącego "Ja prdl, nie chce mi się". Zaczynasz widzieć, że to, co cię wkurwiało teraz czasem nawet bawi. Wkurwiałeś/aś się na ludzi w kolejce? Że sapią ci na kark, że pchają koszykiem? Teraz stoisz spokojnie i masz to w dupie (dokładnie tam, właśnie tam).
Oczywiście, że są gorsze momenty może i alko/narko wpadki, ale wówczas, jeśli traktujesz terapię na serio to masz już kilka rozdziałów Instrukcji Samego Siebie i swojej choroby, którą wyciągasz i stosujesz.
Trzeźwość tym się różni od dupościsku, że trzeźwiejesz z decyzji, a nie z przymusu. Za każdym razem kiedy wybierasz trzeźwość rośnie w tobie poczucie sprawczości, zaufanie do siebie, radość i poczucie wartości. Kiedy to wszystko rośnie to zaczynasz widzieć korzyści z trzeźwości przez co tym bardziej ją wybierasz. Na dupościsku najwięcej energii zużywasz właśnie na ten ścisk przez co nie starcza już jej na inne rzeczy.
Po jeszcze dłuższym czasie z automatu żyjesz bez alko, tak jak kiedyś z automatu szedłeś po alko.
Alkohole bezalkoholowe nie są ci już potrzebne, bo nie musisz już udawać kogoś innego, ani prosić dzieci z piaskownicy o to, żeby cię dopuściły do zabawy. W dupie masz ten ich piach.
Trzeźwienie to proces, ale nie tak długi i nie tak nieprzyjemny jak myślisz.
Jak mówią w AA - “Daj czasowi czas”
“(...) Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas,
Bo bardzo, bardzo,
Bardzo szkoda
Byłoby nas!”
Jeśli chcesz postawić mi kawkę to kliknij to zdjęcie
#regulacjaodbiornika #uzależnienia #uzależniony #uzależniona #nałogi #rozproszoneja #mechanizmyuzależnienia #picie #trzeźwość #terapia #terapiauzależnień #alkohol #narkotyki #oliwiaziebinska #blog #blogosobisty #wiedza #niewiedza #uzależnienie #diagnoza #objawyuzależnienia #mareksiekielski # mechanizmyuzależnienia #terapiauzaleznien #terapeuta #trzeźwość #trzeźwa #trzeźwy #soberlife #sober #AA #rozwójosobisty #osiatyński #emocje #regulacjaemocji #zdrowienie
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Komentarze
Dziękuję
OdpowiedzUsuńNiesamowite, ze nawet nie wiem kiedy ustawiłam sobie taka nazwę „fighterka” i dzięki Tobie odkryłam. super ;)
UsuńPS tak, tez jestem uzależniona :)
Odkrywanie jest najlepsze :) PS. Pjona
UsuńTo o czym tu Pani pisze,można odnieść też do uzależnienia od drugiego człowieka, niesamowite są te mechanizmy,cały czas się uczę.Dziekuje.
OdpowiedzUsuńto można odnieść do każdego uzależnienia: od człowieka, od alkoholu, od jedzenia...dlatego czytam, chłonę i czekam na więcej, dzięki Oliwia:)
UsuńTak, uzależnić się można praktycznie od wszystkiego, tylko nie wszystkie uzależnienia są tak samo szkodliwe.
UsuńDziękuję.
Będzie więcej, polecam subskrybować ;)
Super wpis. Dzisiejsze czasy dodały jeszcze do "klasycznych" uzależnień uzależnienia behawioralne - jak nałogowe oglądanie streamingów, granie, korzystanie z portali społczenościowych. Ja jestem teraz na dupościsku:(
OdpowiedzUsuńTak, za behawioralne się wezmę :) Na dupościsk jest sprawdzony sposób, opisany powyżej :) nie ma co się męczyć. Pozdrawiam
UsuńZastanawiam się czy jestem uzależniony od swojego psa(prawie 24h/dobe razem) i czy jest to w jakimś stopniu dla mnie(i dla niego) szkodliwe(np. większe trudności w nawiązywaniu nowych kontaktów)
OdpowiedzUsuń@regulacjaodbiornika nie musi to być uzależnienie, żeby było szkodliwe. Wystarczy, że mamy z tego powodu straty.
UsuńJak ja kocham Twoje teksty. Wybitne! Czekam na więcej (dopamina, pls🙏😁)!
OdpowiedzUsuń@regulacjaodbiornika Dzięki :)
UsuńWszystko jest dla ludzi, jednak wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ze swojego uzależnienia, osobiście wolę nie pić, zdarza się rzadko i w małych ilościach
OdpowiedzUsuń@regulacjaodbiornika "wszystko" jest dla ludzi, bo wiele osób ma problem z wyborem i chce "wszystko", ale czy im to służy to inna sprawa
UsuńBardzo dobry tekst. Jedyne z czym się nie zgadzam, to te lody/czekolada zamiast picia. Nie, cukier to taki sam syf i drag, jak alko, ulgę daje podobną, tylko jeszcze bardziej podstępnie. Dodatkowo legalny, akceptowalny i się po nim nie bełkocze. Ale wątrobę i w ogóle cały organizm rozwala pierwszorzędnie i nawet kaca się po nim ma. To na gruncie prywatnym. A społecznie? Spróbuj odmówić ciasta, które ktoś tak pięknie upiekł na Twoje przyjście. Zupełnie jak "z nami się nie napijesz"? Pasywna agresja, obraza majestatu. Jedynie choroba może być usprawiedliwieniem. Człowiek sobie to nieźle wymyślił, produkuje biały proszek, skondensowane "dobro", z buraków cukrowych, bo jak się nażarł śliwek, to cukru może było w sam raz, ale i sraczka. Pozdrówka. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, jak to pisałam byłam w innym mindsecie jeszcze. Zmieniłam :)
UsuńHej, ja do tej pierwszej czesci powiem, ze u nas na imprezach- ogniskach, wieczorach z grami itd schodzi zaskakujaco duzo piwa bezalkoholowego i ostatnio sie nad tym zastanawialam, i myslalam, ze to moze dobrze, a teraz to juz nie wiem. Przyjrze sie na pewno. Ja osobiście pijam czasem piwo bezalkoholowe, bo lubie smak pierwszego piwa do jakiejs kielby z ogniska, a na efekty alkoholu sa mi zbedne. Ale tak sobie mysle, ze moze to, ze piwa bezalkoholowe sa tak smaczne, to jest jakas droga srodka, gdzie ludzie moga podjac decyzje- chodzi o smak, czy efekt? Tak sobie na brudno tu pisze…
OdpowiedzUsuń