Polecany post

"ROK ODPOCZYNKU I RELAKSU"



Zacznę od środka bo jakoś nie umiem znaleźć dobrego zdania na początek. Chciałam napisać do was więc właśnie usiadłam i piszę, chociaż jeszcze nie wiem o czym chcę napisać. Dowiemy się w trakcie.

Może o tym, że dziękuję, że jesteście. Nadal zdumiewa mnie fakt, że wchodzicie na bloga, chociaż nigdzie go nie reklamuję, a posty wrzucam coraz rzadziej. Prawda jest taka, że nie cierpię na brak treści do pisania - wręcz przeciwnie - na jej nadmiar. Mam w głowie tyle, rzeczy, że ostatecznie pamięć podręczna mi się blokuję, kiedy mam coś wybrać. W tym roku wrzuciłam tylko dwa posty. W tym roku odpoczywałam. Może nie tak skrajnie jak bohaterka książki “Mój rok relaksu i odpoczynku”, ale na pewno zwolniłam. Ostatnie pięć lat było, jak się okazało, bardzo męczące. Nie czułam tego. Jechałam na energii związanej z trzeźwieniem. Oto nagle, po 20 latach zaczęłam widzieć świat bez filtra. Czasem piękny czasem straszny, ale przynajmniej taki jaki jest. Większość z tego co się wydarzyło było dziełem przypadku, chociaż ktoś może to nazwać siłą wyższą.


Wywiad z Markiem Sekielskim był dobrym wydarzeniem, ale nie mogę powiedzieć, że nigdy go nie żałowałam, bo oto wszyscy się dowiedzieli co u mnie. Przez całe moje dotychczasowe życie nikt nie wiedział co u mnie. Znajomi widywali mnie głównie na chwilę, na imprezach, w przelocie, zawsze roześmianą. Ponieważ żyłam w wielu miejscach, każdy miał jedynie cząstkowy obraz mnie. Niewiele osób było na tyle blisko by wiedzieć o mnie coś więcej, że to ta Oliwka co tak krąży między Hiszpanią a Polską i imprezuje i chyba robi jakieś grafiki dla teatru. Czasem mnie to bolało, ale przecież miałam przyjaciół. Cały zestaw tablicy Mendelejewa. I o tym dowiedziało się dużo osób po wywiadzie. Szczerze mówiąc nie nie myślałam wtedy, że zobaczą to nie tylko osoby będące “w temacie”, ale wiele innych, które w temacie mojego życia nie były nigdy na bieżąco. Znajomi, rodzice, ciocie, rodzina, ziomki od ćpania i picia. 


Wywiad był nagrany jeden dzień przed moimi 40 tymi urodzinami. W dzień urodzin coś mnie wzięło - usiadłam i napisałam posta na Facebooka, który na tym blogu ma nazwę PREZENT. Polecam, zwłaszcza tym, którzy planują postanowienia noworoczne. Było wiele reakcji. Dużo osób pisało, że też chce przestać pić, pytało o rady, gratulowało. I wtedy pomyślałam, że mogłabym pisać bloga. W tym czasie moja koleżanka (a teraz best friend) z terapii zaczęła na instagramie opowiadać o swojej terapii uzależnień (może pamiętacie te rolki Instapogodynki). Był lipiec 2020 - pojechałyśmy razem na półwysep helski. Pamiętam jak powiedziałam -


“Wiesz, może skoro ty mówisz na Insta, Sekielski na youtubie, to może ja zacznę pisać bloga? Lubię pisać, a nie wyobrażam sobie tak, jak ty, mówić o tym tak otwarcie na Insta”.


Jeszcze na tej samej wycieczce wzięłam kompa i na blogspot.com założyłam bloga o roboczej nazwie “Regulacja odbiornika”. Nie wiedziałam co napisać, więc skopiowałam posta z Facebooka. Potem napisałam post CIERPIENIE, który wyszedł prosto z mych trzewi, a 28 lipca ukazał się wywiad z Markiem. No i tu stała się zabawna rzecz. Otóż Marek oznaczył na Insta moje prywatne konto. Zupełnie nie brałam tego pod uwagę. Było mi dziwnie z tym, że nagle zupełnie nieznajome osoby zaczęły wchodzić na moje insta. I wtedy zmieniłam nazwę na Regulacje Odbiornika, bo nadal nie wynalazłam lepszej, ukryłam część prywatnych postów i tak powstała nieplanowana Regulacja Odbiornika na Insta. 


Przez długi czas niosła mnie ta energia pomagania. Zobaczyłam siłę social mediów i to, że stosunkowo małym dla mnie wysiłkiem, mogę robić coś dobrego. Ludzie pisali, że dzięki mnie poszli na terapię. To było fantastyczne i łechtało ego. W tym czasie powstało wiele innych kont, mówiących o uzależnieniach. Pojawił się podkast “Co ćpać po odwyku”. Miałam wrażenie, że jakoś w jednym czasie ten temat przestał być w końcu anonimowy i wstydliwy i że jest szansa na zmianę podejścia do uzależnienia i osób uzależnionych. I to się dzieje. Coraz więcej osób (nie tylko uzależnionych) deklaruje odstawianie używek. Wpisuje się to w obecny trend self-care i coraz większej normalizacji terapii, jako części higieny psychicznej, a nie czegoś zarezerwowanego dla “wariatów”. 


Regulacja się rozwijała, chociaż jak pewnie sami zauważyliście, nie bardzo się przykładałam do promocji. Nie robię płatnych reklam konta, może powinnam, nie wiem. Nie przeszłam na grafiki z Canvy i ogólnie nie robię tego wszystkiego, co doradzaliby mi specjaliści od budowania marki. Te kategorie są mi trochę obce, bo żaden ze mnie profesjonalny influencer. 


W międzyczasie ukończyłam Studium Terapii Uzależnień, zrobiłam studia drugiego stopnia na kierunku Pedagogika Resocjalizacyjna z Terapią, był Covid - w związku z czym powstał pomysł założenia grup online dla osób nadużywających substancji  i jak się możecie domyślać, działo się dużo innych, bardziej osobistych rzeczy.


To było długie 5 lat poznawania siebie, budowania nowego życia, wchodzenia w nowy zawód, który, nie da się ukryć, jest specyficznym i wymagającym zawodem. To, co poczytuję sobie za sukces, to grupy online. Przed pandemią ten pomysł miałby nikłą szansę na realizację, ale nagle stworzyła się inna narracja. Chociaż, nie ukrywam, były osoby, które mówiły, że nikt nie wytrzeźwieje online i że przecież jak sprawdzę, czy nie piją. Tak jakbym to ja odpowiadała za czyjeś trzeźwienie, a nie ta osoba. Tak, jakbym miała traktować osoby, które przychodzą z cierpieniem, złością, wstydem, jak dzieci, z którymi się będę bawić w ciuciubabkę. To nie moja bajka. Ja chyba nawet nie pomagam wyjść z uzależnienia. Pomagam w dotarciu do siebie i zobaczeniu siebie i nie odwracaniu głowy przed lustrem. W myśl złotej zasady Osiatyńskiego - odwalenia się od siebie. Uzależnienie jest jedynie próbą poradzenia sobie z ogromną niechęcią do samego siebie, brakiem wiary w siebie, brakiem sensu, miłości, bliskości. Ale to wszystko można próbować osiągnąć innymi drogami, niż robieniem sobie i niestety innym, krzywdy.


Osoby na grupach przechodzą drogę od zagubienia do odnalezienia siebie. Bardzo ich podziwiam i lubię. Bywa ciężko i smutno, czasem lekko i zabawnie, ale wspaniale jest widzieć ten proces wychodzenia z ciemności.


Jakiś czas temu nastał moment wątpliwości. Poczułam, że oddalam się od bycia osobą uzależnioną, w takim sensie, że ten temat jest bardzo pod spodem - polega na pilnowaniu pewnych zasad i higieny psychicznej, ale nie jest tematem wiodącym w moim prywatnym życiu. W to miejsce zaczął narastać temat bycia terapeutką. Bycia, niejako, po drugiej stronie uzależnienia. I wtedy pojawił się we mnie social mediowy dysonans. Zaczęłam nabijać sobie do głowy wątpliwości co do prowadzenia tego konta w tak “punkowy”, jak do tej pory, sposób. “A może jednak powinnam robić te grafiki w Canvie?” podpowiadał umysł. Może powinnam być bardziej “poważna” taka bardziej “pani terapeutka”. No i wtedy utknęłam. Nie umiałam być PANIĄ, ale też codzienne przebywanie w pozycji osoby poważnej i zajmującej się na poważnie trudnymi tematami, gdzieś wycierało tego buntownika, którym zawsze byłam. Poza tym im dłużej pracowałam terapeutycznie tym wszystko co miałam postować na Insta wydawało mi się z jednej strony banalne, a z drugiej zbyt wielowymiarowe. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią z przekonaniem mówić, że to jest białe, a to czarne. Ja widzę zbyt dużo odcieni szarości. Na tym polega praca terapeuty, a przynajmniej ja tak uważam, że trzeba z jednej strony widzieć wielowarstwowość i złożoność, z drugiej odwrotnie - upraszczać to, co za bardzo się skomplikowało. 


Instagram jest, według mnie, zbyt prostym narzędziem, żeby przekazać pewne treści. Napisałam o tym chyba na początku tego roku i nagle wyskoczyliście z propozycją - to zrób podcast! Dostałam nawet propozycje, za które dziękuję, możliwości nagrania w studiu. Przez chwilę zapaliłam się do tego pomysłu. Teoretycznie droga mniej lub bardziej zasięgowych influencerów z insta wygląda tak - najpierw ileśtam obserwatorów, potem podcast, e-booki, webinary i generalnie sprzedawanie i zarabianie. 


Ale ja poczułam, że mi się zwyczajnie nie chce. Że nie mam na to siły. Że coś się przelało i że mam ochotę czytać książki niezwiązane z szeroko rozumianym samorozwojem, że mam ochotę leżeć, że potrzebuję słońca, że na chwilę potrzebuję pobyć ze sobą, zwłaszcza, że terapia uzależnień nie była moją jedyną terapią. Spod uzależnienia wyszły inne treści, które wymagały zaopiekowania. 


Dlatego ten rok był rokiem integrowania Oliwii w Oliwii. Czułam, że układają się we mnie, nie bez trudu, różne treści na mój temat. Przychodzi refleksja na temat ostatnich 5 lat, ale też obserwacje, których nie można było zignorować. Na przykład to ile jestem w stanie godzin pracować jako terapeutka, zrozumienie, że jestem swoim narzędziem pracy, o które trzeba dbać, a ja dbania o siebie się w życiu nie nauczyłam. Zawsze myślałam, że jestem super mocarna, a okazuje się, że mam swoje granice. Dużo się wydarzyło we mnie. Dużo mi daje praca na NFZ. Bardzo polubiłam pracę z osobami tzw “DDA”. Odbyłam też roczną obowiązkową do certyfikacji, superwizję. Dowiedziałam się wiele o sobie jako terapeutce.


Pomimo tego, wy nadal tu jesteście. Czytacie bloga, wchodzicie na Insta. Piszecie. To jest bardzo krzepiące i dziękuję Wam za to.


Nie wiem co będzie dalej z Regulacją. Sama jestem ciekawa. Chciałabym dalej przekazywać wam treści, ale prześladuje mnie myśl, że wszystko już zostało powiedziane, napisane. Przytłacza mnie ilość treści i zastanawiam się co JA mogę do tej treści dodać od siebie. Wierzę, że coś wymyślę. 


Tak czy siak, dziękuję, że jesteście, życzę wam trzeźwego roku, popatrzenia na siebie w łagodniejszy sposób, bycia lepszymi dla siebie samych, wtedy jesteśmy też lepsi dla innych. Tak to działa. 


Jak to się zaczęło:

WYWIAD Z MARKIEM SEKIELSKIM


A jak jest na ten moment:

ROZMOWA Z KASIĄ KUCEWICZ


Zobaczymy co będzie dalej :)


Komentarze

  1. Bądź sobą i rób co chcesz. Wiedz jednak, że post ‚dupościsk” jest moją ewangelią trzeźwienia. Znam go na pamięć. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez ciśnienia, napiszesz to napiszesz, a jak nie to też dobrze, bo to co już napisane robi dobrą robotę. 28 lipca to był mój trzeci trzeźwy dzień i szperając w YT trafiłem w ten dzień lub co najwyżej dzień lub dwa później na wywiad z Tobą. Zaskoczenie, ulga i nadzieja - to wtedy poczułem i dziękuję jak nie wiem co. Czwarty rok już idzie.
    Jak dla mnie to jest OK, że nie poszłaś w stronę bycia influencerką. Ten blog płynie sobie spokojnie w swoim tempie dostrojonym do Ciebie, a nie do tego co "trzeba". A jeśli będziesz coś jeszcze tu pisać - keep it punk ;) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.