Pewnie dla kobiet w ciąży i karmiących piersią, które powinny, choć nie zawsze to robią, zachować abstynencję. Możliwe, że dla kierowców. Trasa długa, a pić się chce. Dla tych co rozwożą innych po imprezie - ktoś taki musi być jeśli impreza na tyle daleko, że za drogo na taksówkę, a w nocy albo nie ma autobusów albo zimno jak cholera. Dla kogo jeszcze? Dla tych co wczoraj popili, a dziś chcą klinować, ale jutro praca, więc bezalko bezpieczniej. Dla tych co robią sobie właśnie tzw “przerwę”, tym którzy chcą udowodnić sobie albo rodzinie, że mogą nie pić. Tym, którzy jadą z dziećmi na wycieczkę i niby nie piją przy dzieciach, ale trochę tak. Tym, którzy czują się głupio na imprezie bez butelki w ręku, tym, którym jest głupio przy znajomych, że nie piją, a znajomi mniej się czepiają piwa bezalko niż np wody albo soku.
Co łączy tych ludzi? Udawanie. Alko bezalko służy do udawania, że nie pijesz, albo wręcz przeciwnie, do udawania, że pijesz, że jesteś “normalny”.
Poza przypadkami ludzi, którzy nie piją problemowo (nie są uzależnieni, nie upijają się), a lubią smak piwa, wielu użytkowników alko bezalko, to osoby, które próbują powstrzymać się od picia alkoholu. Jeśli tak robisz to, najwyraźniej w twojej głowie pojawiła się myśl, że pijesz za dużo. Może już się uzależniłeś/ aś, a może właśnie tam zmierzasz. Może doszłaś/ doszedłeś do tego sam, a może ktoś ci to wypomniał. Ta myśl została zaszczepiona w twojej głowie i próbujesz na nią zareagować. Próbujesz się ratować albo udowodnić komuś że nie ma racji.
Udawanie, że nie pijesz może, świadczyć o tym, że gdzieś na dnie wiesz, że pijesz za dużo i tym zero procentowym alkoholem, mocujesz się z głodem alkoholowym, którego działania nie rozumiesz. Chce ci się pić, ale usiłujesz nie pić. Niepicie poprzez picie.
Udawanie, że pijesz wiąże się często z lękiem przed byciem odrzuconym. Jak na ironię większość osób uzależnionych przyznaje na początku terapii, że początkowo pili/ brali bo bali się odrzucenia przez grupę. Ci sami ludzie 20 lat później, próbują nie pić, ale boją się tak samo jak wtedy, więc piją atrapę, żeby inne dzieci chciały się z nimi bawić.
Jeśli nie potrafisz napić się soku, wody, czy jakiegokolwiek napoju nie związanego z alkoholem (chociaż efekt jest przecież ten sam), to być może jesteś osoby uzależnioną lub pijącą problemowo (czyli taką, której grozi uzależnienie, jeśli nie zmieni swojej relacji z alkoholem).
Bezalkoholowe alko podbija ostatnio sklepy. Jak mniemam zapotrzebowanie duże, więc wyżej opisane przypadki nie są odosobnione. Oczywiście zaraz powiesz - “Ja po prostu lubię smak piwa!”.
Ok najwyraźniej jest to tak przyjemny smak, że nie da się go niczym zastąpić. Też tak miałam i też tak mówiłam. Na początku trzeźwienia oczywiście piłam litry piwa bezalko i byłam z siebie bardzo dumna. Do czasu aż nie popłynęłam jak złoto...
Na czym polega twoje nieszczęście kiedy pijesz piwo bezalkoholowe (jeśli jesteś uzależniony lub zmierzasz w tę stronę)?
Alkohol bezalkoholowy to jeden z najsilniejszych "wyzwalaczy" głodu alkoholowego (i nawet narkotykowego). Otóż polega na tym, że dajesz swojej biednej głowie informację, że zażywasz substancję, która ma działać w ściśle określony sposób, ale twój głód pozostaje niezaspokojony, bo alko bezalko nie spełnia zadania odcięcia cię od cierpienia, (post o cierpieniu tutaj) zakłopotania, smutku, albo do poczucia ulgi i rozluźnienia. W dużym skrócie pijesz smakową wodę i nic się nie dzieje, ale nie wiesz lub zapominasz o czymś bardzo ważnym - najważniejszym - o pamięci ciała.
Pamięć ciała, to najczęściej ignorowana, a jednocześnie działająca bez przerwy funkcja naszej organicznej powłoki. Ciało pamięta nasze dzieciństwo, pamięta przyjemne, nieprzyjemne, a nawet traumatyczne wydarzenia z naszego życia. Szczególnie te, które są regularnie powtarzane. Zapamiętuje wszelkie rytuały związane z piciem czy zażywaniem jakichkolwiek substancji. Zapach, smak, trzymanie szklanki w dłoni, dźwięk otwieranej butelki czy puszki, dźwięk cieczy nalewanej do szklanki, kręcenie i podpalanie blanta czy lufki, kreślenie kresek i tak dalej. Na początku terapii jak terapeuta mówi np "Każdy ma swoją ścieżkę życia" to osoby uzależnione od narkotyków się chichrają, wystarczy nawet, że powie coś o szklance w połowie pełnej, a słychać zduszony śmiech. WSZYSTKO SIĘ KOJARZY. Nie trzeba wielkiej wiedzy by uznać to za logiczne. Jeśli robię coś wystarczająco często, to nie zapomnę o tym w miesiąc. Mówi się, że "nie zapomina się jazdy na rowerze" - jazdy z substancjami też.
Pamięć ciała jest tak duża, że kiedy dostaje ono informację, że pożądana substancja wlewa się do gardła, a potem nie dostaje pożądanego efektu, rodzi się jeszcze większa frustracja. Więc pijesz te bezalko, może pięć albo i siedem na wieczór jakbyś którymś w końcu miał się magicznie upić, a tu nic. Po kilku dniach, tygodniach takiego picia, umysł jest mega wkurwiony. Nawet nie zauważasz, że robisz się rozdrażniony, a żeby to rozdrażnienie czymś uspokoić sięgasz po alko z alko i doznajesz takiej ulgi, na którą czekałeś.
Czym jest dupościsk?
Dupościsk to kolokwialna nazwa w terapii uzależnień opisująca stan w którym nie pijesz, nie zażywasz, ale nie zmieniasz swojego trybu życia. Nadal przesiadujesz z osobami, które zażywają, chadzasz starymi ścieżkami i nie ruszasz głowy w kierunku żadnej autorefleksji. Nie poznajesz swojego wewnętrznego świata, swoich emocji, nic o sobie nadal nie wiesz. Nie wiesz czemu się uzależnił_ś, nie wiesz jak działa uzależnienie, w związku z tym co chwila wpadasz w jego sidła, ponieważ popełniasz podstawowe błędy osób, które nie znają narzędzi z terapii by (zwłaszcza na początku) poradzić sobie z głodem.
Dobrym przykładem dupościsku jest Esperal. Esperal sprawia, że nie pijesz ze strachu, a nie z wyboru. Robisz wszystko tak samo jak wtedy kiedy piłeś/ piłaś, ale pić nie możesz bo Esperal tkwi w dupie, a ta dupa doznaje dupościsku bo pić się chce. Jak to się ładnie mawia - po co ci esperal, skoro uzależnienia się głowa i emocje, a nie dupa.
Dupościsk wiąże się z abstynencją. Kiedy odstawiasz na jakiś czas substancję, jesteś abstynentem. Większość osób uzależnionych ma momenty abstynencji.
Nikt kto nie ma problemów z używkami nie musi robić sobie przerw abstynencyjnych.
Czemu robisz sobie przerwy?
Po pierwsze, żeby nie umrzeć :) nie da się pić/ ćpać cały czas. Zawsze jest moment, w którym organizm mówi stop, no chyba, że zmiany w mózgu już są tak duże, że człowiek nie jest już w stanie tego kontrolować
Po drugie, żeby udowodnić sobie, że nie jesteś uzależniony/uzależniona.
Po trzecie, żeby udowodnić innym, że nie jesteś uzależniony/ uzależniona.
W tych przerwach część osób nie bierze nic, ale większość wspomaga się alkiem bezalkiem, albo zamienia jedną używkę na drugą - “Przestałem pić ale jaram zioło, bo wiadomo, coś trzeba robić” - co w ogóle nie jest żadną przerwą ani abstynencją, sory za zepsucie iluzji.
Jak robisz sobie tę “przerwę” to wiedz, że po prostu jedziesz na dupościsku, może i ktoś się na to nabierze, może nawet ty sam, ale nie choroba. Pewnego dnia po prostu wybuchasz i pozamiatane. I już jesteś z powrotem w świecie używek.
Osoby na tak zwanym "dupościsku" często opisywane są przez swoich bliskich jako "gorsze niż kiedy piły". Dlaczego? Uzależnienie nie bierze się z powietrza i picie ma swoje powody. Jednym z głównych powodów, jest poradzenie sobie z dyskomfortem (a dyskomfortem może być wszystko). Jeśli ktoś przez całe życie radził sobie zapijając, to kiedy zabraknie używki może stać się nerwowy, agresywny i bardzo nieprzyjemny dla otoczenia, ponieważ nie wie jak w inny sposób uzyskać ulgę od wewnętrznego cierpienia/ dyskomfortu,
Jak się ma abstynencja do trzeźwienia?
Przerwy abstynencyjne niewiele zmieniają, ale abstynencja sama w sobie jest potrzebna w procesie trzeźwienia. Od niej się wszystko zaczyna. Jakby to przedstawić jako zbiory to by wyglądało tak:
Abstynencję można uzyskać od przerywając zażywanie. Ale problemy i emocjonalny dyskomfort nie znikają. Żeby być trzeźwym potrzebne są zmiany. Zmiany w myśleniu o sobie i o świecie, w poziomie samoświadomości, zmiany w zachowaniu. A na zmiany potrzeba czasu i to dla osób uzależnionych, przyzwyczajonych do magicznego guziczka w postaci szklanki, butelki, lufki itd jest trudne. Uzależnienie jest przeciwieństwem cierpliwości.
Można to ująć tak - abstynencja to taka pozorna oszczędność. Kupujesz tani samochód i może nawet pojeździ parę lat, ale bardzo prawdopodobne, że szybko się zepsuje, a koszty naprawy przewyższą kupno. Trzeźwość to Volvo, nawet jak będziesz miał wypadek, to jest duża szansa na przeżycie.
Trzeźwienie jest procesem rozłożonym w czasie. Zaczyna się od pracy nad abstynencją żeby potem można było wprowadzać w życie trwałe zmiany i nowe nawyki.
Te zmiany na początku są totalnym wrzodem na dupie (sponsorem tego programu jest literka D). Tu nie można iść, tam się nie powinno i tak dalej. Każdy uzależniony ma jakiś system picia i ten system trzeba powoli rozbrajać. Np w tym sklepie zawsze kupowałeś/ aś małpki, no to teraz musisz go unikać, a najlepiej całej sieci tych sklepów. Piłaś zawsze wieczorami? No to teraz wieczorami masz chodzić na spacery, albo robić sobie kąpiele odżywcze. Jak byłeś zdenerwowany to zawsze kupowałeś setkę? To teraz kup loda albo czekoladę. Trzymałeś dragi zawsze w tej małej kieszonce w spodniach? Włóż tam zdjęcie dziecka, matki, ojca, narzeczonej/ narzeczonego.
Na początkowym etapie uzależnienie jeszcze mocno o ciebie walczy. Z przekory leziesz tam gdzie nie powinieneś. Nie możesz się pogodzić, że będzie inaczej. Chcesz, żeby było tak jak zawsze tylko bez alko i to jest właśnie abstynencja. Więc idziesz parę razy na imprezę. Chcesz udowodnić terapeucie, że się myli. Przychodzisz na terapię i podważasz jej sens, mówisz, że "na ciebie nie działa", albo że "te metody cię nie przekonują" i różne takie sentencje, którymi chcesz udowodnić innym, że lepiej to wszystko rozkminiłeś/aś i "bawcie się w tą terapię, ale ja akurat nie mam problemu i mogę sobie chodzić na imprezy, a tak w ogóle uzależnienie to nie choroba".
I kiedy tak podważasz, to tak naprawdę robisz to pod wpływem choroby, która jest mega wkurwiona, że chcesz ją opuścić i szepcze ci do ucha - olej ich wszystkich, olej terapię, olej wszystko, napij się i olej ten świat.
Dziękuję
OdpowiedzUsuńNiesamowite, ze nawet nie wiem kiedy ustawiłam sobie taka nazwę „fighterka” i dzięki Tobie odkryłam. super ;)
UsuńPS tak, tez jestem uzależniona :)
Odkrywanie jest najlepsze :) PS. Pjona
UsuńTo o czym tu Pani pisze,można odnieść też do uzależnienia od drugiego człowieka, niesamowite są te mechanizmy,cały czas się uczę.Dziekuje.
OdpowiedzUsuńto można odnieść do każdego uzależnienia: od człowieka, od alkoholu, od jedzenia...dlatego czytam, chłonę i czekam na więcej, dzięki Oliwia:)
UsuńTak, uzależnić się można praktycznie od wszystkiego, tylko nie wszystkie uzależnienia są tak samo szkodliwe.
UsuńDziękuję.
Będzie więcej, polecam subskrybować ;)
Super wpis. Dzisiejsze czasy dodały jeszcze do "klasycznych" uzależnień uzależnienia behawioralne - jak nałogowe oglądanie streamingów, granie, korzystanie z portali społczenościowych. Ja jestem teraz na dupościsku:(
OdpowiedzUsuńTak, za behawioralne się wezmę :) Na dupościsk jest sprawdzony sposób, opisany powyżej :) nie ma co się męczyć. Pozdrawiam
UsuńZastanawiam się czy jestem uzależniony od swojego psa(prawie 24h/dobe razem) i czy jest to w jakimś stopniu dla mnie(i dla niego) szkodliwe(np. większe trudności w nawiązywaniu nowych kontaktów)
OdpowiedzUsuń@regulacjaodbiornika nie musi to być uzależnienie, żeby było szkodliwe. Wystarczy, że mamy z tego powodu straty.
UsuńJak ja kocham Twoje teksty. Wybitne! Czekam na więcej (dopamina, pls🙏😁)!
OdpowiedzUsuń@regulacjaodbiornika Dzięki :)
UsuńWszystko jest dla ludzi, jednak wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ze swojego uzależnienia, osobiście wolę nie pić, zdarza się rzadko i w małych ilościach
OdpowiedzUsuń@regulacjaodbiornika "wszystko" jest dla ludzi, bo wiele osób ma problem z wyborem i chce "wszystko", ale czy im to służy to inna sprawa
Usuń