Polecany post

"ROK ODPOCZYNKU I RELAKSU"

Zacznę od środka bo jakoś nie umiem znaleźć dobrego zdania na początek. Chciałam napisać do was więc właśnie usiadłam i piszę, chociaż jeszcze nie wiem o czym chcę napisać. Dowiemy się w trakcie.

WSPARCIE



Do wszystkich osób, które mają w swoim otoczeniu kogoś bliskiego, kto podjął leczenie w terapii odwykowej, grupie samopomocowej lub w jakikolwiek inny sposób próbuje trzeźwieć.


Moi drodzy, piszę ten post ponieważ być może o tym nie wiecie, być może nie zdajecie sobie sprawy, że kiedy tak sobie go czytacie, miliony ludzi na świecie uczestniczy w różnego rodzaju spotkaniach, organizowanych po to, by pomagać ludziom wychodzić z nałogu. Kiedy wy umawiacie się na piątkowe piwko, tysiące ludzi w ten sam piątek zaciska dupę i stara się nie poddać swoim starym nawykom. Może nawet nie wiecie, że często kiedy opowiadacie sobie pijackie historie na przerwie w pracy wśród was jest ktoś, kto już te historie próbuje mieć za sobą bo weszły za mocno, za głęboko, za długo. To jest ta druga strona medalu, o której się nie myśli. To jest rzeczywistość o jakiej się nie mówi. Nie opowiada się historii z odwyku tak jak opowiada się historie z najebki. Historie z najebki są hłehłe, a historie z odwyku są jak bąk puszczony w towarzystwie. Osoby trzeźwiejące bywają niewygodne, nie wiadomo jak się przy nich zachować. Ich abstynencja sprawia, że osoba, która sama zażywa czuje się oceniana, zaczyna sama się wstydzić swojego picia. To sprawia, że abstynenci są często wykluczani. Taki środowiskowy “shadow ban”. 


Nie winię was, że być może o tym nie wiecie, nie myślicie. Niewiele się o tym mówi, a temat mało klikalny. Czasem słyszy się, że ktoś znany lub nieznany wytrzeźwiał - dużo pił, a teraz nie pije - koniec opowieści. Może wpadł wam gdzieś podkast “Co ćpać po odwyku”, albo kanał na youtubie “Sekielski o nałogach”. Może znacie wiele takich osób, a może jest to pierwszy raz kiedy ktoś w waszym otoczeniu trzeźwieje. 


Ten post piszę po to, żebyście na chwilę uwolnili empatię i wczuli się w sytuację, która być może jest dla was abstrakcyjna. Żebyście na chwilę weszli w buty osoby trzeźwiejącej.


Po pierwsze, o czym być może nie wiecie, takie osoby, zwłaszcza na początku tego procesu zmagają się z ogromnym wstydem. Wstydem za to, że zapadli na chorobę nazywaną uzależnieniem. W związku z przekonaniami, jakie istnieją w społeczeństwie i w ich własnych głowach na temat takich osób, czują się gorsi, beznadziejni, czują smutek, żal, złość i poczucie winy. Mierzą się ze skutkami tego co nawywijali przez n X czasu, kiedy byli pod wpływem. Być może wywijaliście razem z nimi i wówczas nazywaliście to dobrą zabawą. Teraz gdy zdecydowali się z tego wyjść “dobra zabawa” wychodzi im bokiem. Widzą jej skutki i skalę wpływu na ich życie. 


Możliwe, że w waszym otoczeniu jest ktoś kto powiedział “stop” i próbuje przerwać zaklęty krąg używania substancji. Wbrew powszechnej opinii nie odbywa się to poprzez magiczne uruchomienie silnej woli. Są to godziny spędzone w gabinetach terapeutycznych czy na mityngach samopomocowych. To jest codzienna uważność na to, by nie być w pobliżu alkoholu i narkotyków. Żeby to zobrazować użyję takiej metafory - kiedy idziesz ulicą masz pod sobą chodnik, może być z większych lub mniejszych płytek. Pamiętasz taką zabawę żeby iść tak, by nie nadepnąć na linię? W zależności od ułożenia płytek trudność wzrasta. Na początku może i skaczesz zadowolon_ ale po chwili jest coraz trudniej i trudniej. Zanim dojdziesz do wprawy w zwinnym omijaniu krawędzi, mija bardzo dużo czasu. Musisz walczyć z własnym zniechęceniem, z pokusą poddania się, z nawykami i brakiem konsekwencji. 


Kiedy nagle przestajesz zażywać i zaczynasz zwracać uwagę na to, by w twoim otoczeniu nie było używek, dostrzegasz skalę tego zjawiska. Okazuje się, że gdzie nie pójdziesz leje się alkohol, sypią narkotyki.  Wyzierają z reklam, z seriali, filmów, z piosenek, memów, rozmów, spotkań towarzyskich. Gdzie nie pójdziesz używki są podawane, proponowane, obecne. Na ulicy leżą trupy w postaci pozostawionych w dowolnych miejscach butelek, kapsli, puszek, samarek. Jak przerwy między płytkami w chodniku - widzisz je dopiero wtedy, kiedy próbujesz unikać. 


Tak w skrócie wygląda wychodzenie z nałogu.


Uzależnieni w początkowej fazie terapii mają zwykle dwa tryby. Albo o terapii nie mówią  albo namawiają innych na leczenie. O tych ostatnich powiem krótko - wybaczcie im. Cierpią na “efekt mesjasza”. Oni/ my naprawdę często czujemy się jak ktoś, kto był ślepy, a teraz widzi i chcemy żeby inni też to zobaczyli. Bywamy jak dzieci we mgle, które z tej mgły wyszły. Jeśli twój bliski trzeźwiejący będzie namawiać cię do terapii to naprawdę z dobrej woli, nad którą nie panuje. Jeśli nie jest ci to na rękę powiedz po prostu - “pogadamy o tym jak skończysz”, albo “zgłoszę się do Ciebie jak będę czegoś potrzebował/ potrzebowała”. 


Dużo częściej uzależnieni nie mówią nic lub niewiele o terapii, o leczeniu, o tym co przeżywają. Nagle nie pokazują się na imprezach, czasem zapytani czemu piją wodę mówią, że przyjechali samochodem, że antybiotyki biorą, że ważne spotkanie jutro. Wiedzą, że gdyby powiedzieli, to mogliby nie dać sobie rady z reakcjami na tę informację. Bo te reakcje są naprawdę bardzo różne i nie zawsze przyjemne. Piszę tego posta, ponieważ mam wrażenie, że brakuje wiedzy - jak obsługiwać trzeźwiejącego abstynenta w towarzystwie. 





Szeroko omawiany w social mediach self-care często pomija temat używek. Trzeźwienie jakoś w self-care się nie mieści, no bo sport, joga, bieganie ok, ale żeby tak nic nie pić, nawet kieliszeczka, lufeczki? To już podejrzane. Kiedy więc przychodzi do rzucania używek - otoczenie często stawia opór. Prośba o to by, na przykład, na stole nie było alkoholu, jest często odbierana jako personalny atak, a często niemal jak atak na wartości religijne, nawet jeśli ktoś jest ateistą. Bo zażywanie tej czy innej substancji przyjmuje niekiedy wymiar kultu religijnego. Uczestnicy tego kultu czują się personalnie zaatakowani jeśli, ktoś ma na temat używek inne zdanie. Odwrócona norma czyli “picie jest normalne, niepicie podejrzane” sprawia, że nikt nie chwali się dokonaniem jakim jest pójście na odwyk. Wręcz przeciwnie. Abstynenci są często zawstydzani i ośmieszani. Siłownia - git, odżywki witaminowe - git, chlanie - git, koks - git, nie zażywanie - wstyd.


Jeśli ktoś mówi, że nie pije/ nie bierze, to nie znaczy że “mu odjebało”, że cię zdradził, że chce żebyś ty też przestał pić, że robi komuś na złość, że zabiera innym wolność, że jest podejrzany, że jest nudny, że jest “mientki”, że ocenia twoje picie/ branie. To nie jest tak, że przesadza, że sobie coś sobie ubzdurał_, że pewnie nie wie o uzdrawiającej mocy tej czy innej używki. 


Jeśli ktoś przestaje to nie dlatego, że nie wie jakie to fajne, tylko dlatego, że “to fajne” skończyło się już dawno temu. 


Za większością “Dziękuję, nie piję" stoi historia, o której prawdopodobnie nic nie wiesz. Uzależnienie własne, uzależnienie ojca lub matki, ciężkie dzieciństwo, czy zmarli przyjaciele. Oczywiście są też osoby, które nie piją, bo po prostu są abstynentami. Tak czy siak - zanim zapytasz “Dlaczego?” zastanów się czy pytanie, które może przywołać obraz najtrudniejszych historii w życiu tej osoby, jest potrzebne. Zrób mentalny krok w tył i zaproponuj wodę, sok, kawę, herbatę, albo po prostu powiedz “Ok”. Zastosuj zasadę etyczną, która zawsze doskonale się sprawdza - „Primum non nocere” – “po pierwsze nie szkodzić”. 


I tu właśnie zwracam się do was, ponieważ być może nie wiecie jak działa ta choroba. Otóż dla osoby uzależnionej zwłaszcza w początkowym okresie trzeźwienie jakikolwiek kontakt z używkami jest zagrażający. Nawet rozmowa o używkach może być tak zwanym “wyzwalaczem”. Tak działa mózg osoby uzależnionej. Jest on niejako zaprogramowany na wychwytywanie z otoczenia wszystkiego co dotyczy używek, aż po tak wydawałoby się niewinne sytuacje jak oglądanie serialu czy reklamy w TV. 


To jest absolutnie potężna choroba, która, zanim się nad nią zapanuje, całkowicie panuje nad nami. Pamiętajmy, że substancje psychoaktywne zmieniają postrzeganie, a więc zawiadują mózgiem. Im więcej ktoś używa, tym dłuższe są okresy, kiedy nad mózgiem nie panuje i kiedy kontrolę przejmują używki. Po jakimś czasie postrzeganie rzeczywistości zostaje przejęte przez używkę lub jej brak. Pierwszy okres trzeźwienia czyli mniej więcej rok, to czas bycia rozerwanym pomiędzy starymi nawykami, a nowymi, które dopiero są budowane. 


Żeby wyjść z uzależnienia, trzeba stworzyć nową opowieść, w której używek nie ma, a to oznacza, że należy odciąć się od wszystkich sytuacji, miejsc i osób, które zagrażają trzeźwieniu. To niestety często sprawia, że trzeba się zupełnie wyizolować, co przez niektórych odbierane jest jako personalny atak na nich. Zanim więc pomyślisz, że komuś “odwaliło od kiedy się leczy”, pomyśl o tym, że ta osoba właśnie teraz, bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje wokół siebie życzliwych ludzi, wsparcia, zrozumienia i rozmowy. Jest rozerwana pomiędzy chęcią spotkania się ze starymi znajomymi i koniecznością rezygnowania z tych spotkań w trosce o swoje zdrowie. To wcale nie oznacza, że chce być bezpowrotnie wykluczona, ale tak się niestety często dzieje. 


Jeśli chcesz pomóc osobie uzależnionej, jeśli jest ci bliska, jeśli jest ważna, to pamiętaj, że każdego dnia toczy nierówną walkę z nawykami swojego mózgu. Możesz pomóc albo zaszkodzić, wybór należy do ciebie. 


Wyobraź sobie taką sytuację - obok ciebie siedzi bliska ci osoba chora na gruźlicę, a ty wyciągasz pety i jarasz jednego za drugim zadymiając całe pomieszczenie. Wyobraź sobie, że osobą chorą na gruźlicę jesteś ty - prosisz bliskich - ojca, matkę, siostrę brata partnera, partnerkę, przyjaciół, żeby nie palili, ale oni mówią, że przesadzasz i kopcą w najlepsze. Pomyśl o tym. 


Co szkodzi osobie uzależnionej:


  1. Namawianie do picia lub zażywania.

  2. Wypytywanie o powody abstynencji.

  3. Umniejszanie skali problemu oraz wpływu konkretnych substancji takich jak wino, piwo, marihuana.

  4. Podważanie uzależnienia, prowokowanie do myślenia, że ktoś przesadza, niepoważne traktowanie tematu

  5. Mówienie, że “każdy pije” i że to jest normalne, czyli sugerowanie, że z tą osobą jest coś nie tak.

  6. Żartowanie z czyjejś abstynencji w formie zawstydzania “Idzie Tomek, chowajcie kieliszki hłe hłe”.

  7. Wspominanie dawnych czasów z nutką nostalgii i uwagami typu “Już się nigdy razem nie napijemy”.

  8. Opowiadanie własnych historii z ostatnich imprez

  9. Wpędzanie w poczucie winy “No z Basią to się już nie pobawimy”

  10. Stosowanie szantażu emocjonalnego

UWAGA: Bardzo częste podczas sytuacji rodzinnych - “Ty nie pijesz no ale chyba my się możemy napić winka?”

  1. Przynoszenie używek do czyjegoś domu.

  2. Spotykanie się samemu będąc nietrzeźwym. Jeśli wiesz, że będziesz pod wpływem odwołaj spotkanie.

  3. Jeśli żyjesz z osobą uzależnioną to absolutnie nie trzymaj alkoholu/ narkotyków w domu. Być może będziesz poproszon_ również o wyrzucenie akcesoriów związanych z zażywaniem (kielonki, lufki, bletki, kieliszki itp). Pamiętaj, dla ciebie to tylko przedmioty, a dla kogoś zagrożenie zdrowia.


Oto jak możesz okazać wsparcie osobie uzależnionej:


  1. Zapytaj czy ta osoba, chce porozmawiać o swojej terapii lub czy czegoś potrzebuje (czasem potrzebuje być zwyczajnie wysłuchana, jak większość z nas)

  1. Nie próbuj być ekspertem w temacie, którego nie znasz. Krąży bardzo wiele mitów na temat używania i leczenia odwykowego. Większość z nich to bzdury. Jeśli cię to interesuje to zapytaj i uszanuj to, co ktoś powie.

  1. Nie tłumacz się ze swojego picia/ zażywania. Uzależnieni to nie spowiednicy ani rogrzeszyciele innych.

  1. Nie pytaj czy możesz się napić/ zażyć/ zapalić przy tej osobie, po prostu tego nie rób (a jeśli to jest niemożliwe, to poinformuj). Osoby uzależnione często z lęku przed odrzuceniem lub z niewiedzy mówią, że można przy nich pić czy zażywać. To nieprawda. Używki w ich otoczeniu działają podprogowo na mózg i mogą wywołać głody, a konsekwencji złamanie abstynencji. 


Ten punkt można przedyskutować z osobą uzależnioną w dłuższej abstynencji od dwóch lat w górę.


Ważne: Może się zdarzyć, że ta sama osoba raz zgodzi się, żeby przy niej pić, a innym razem poprosi, żeby tego nie robić. Może cię to zdziwić, ale chodzi o to, że jeśli ktoś jest w gorszym stanie, to wtedy musi o siebie szczególnie zadbać. 

 

UWAGA: Jeśli nie potrafisz nie pić/zażyć w czyjejś obecności przy zwykłym spotkaniu, wypadzie rowerowym czy innej, zwyczajnej okazji - sprawdź czy sam_ nie masz problemu


  1. Dbaj o dyskrecję, nie wszyscy chcą by o ich leczeniu wiedział cały świat.

  1. No i najważniejsze - po prostu bądź życzliw_


Fakt, że ktoś przestał pić/brać nie oznacza, że nie ma nic do zaoferowania. Sprawdź co jest w nowej ofercie, a może się okazać, że wasza relacja zyska nową jakość.



Jeśli chcesz postawić mi kawkę to kliknij to zdjęcie:









Dzisiejszy odcinek sponsorował serial:

Stacja jedenasta 


Komentarze

  1. Dziękuję za ten artykuł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @regulacjaodbiornika: dziękuję, że czytasz :)

      Usuń
  2. Bardzo ważny artykuł dla osób zdrowiejących jak i ich bliskich. Dzięki bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @regulacjaodbiornika: Do usług, pozdrawiam

      Usuń
  3. Ja tez dziękuje za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @regulacjaodbiornika: Cieszę się, że się przydał

      Usuń
  4. Świetny artykuł, mój partner jest trzeźwym alkoholikiem, gdybym mogła to wywaliłabym cały alkohol z całego świata, nie piję razem z nim, do rozpaczy doprowadzają mnie pytania dlaczego nie piję, nie jem mięsa, owoców morza czy innych rzeczy ale nikt nie pyta dlaczego? Ze mną nie zjesz karkóweczki? Ale kiedy mówię dziękuję ale nie piję to patrzą się zdziwieni i pytają czy jestem w ciąży,
    Obserwuję z przykrością, że ludzie serio za dużo piją, nie zdają sobie sprawy jaka to niebezpieczna droga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @regulacjaodbiornika: Możemy to zmienić :) Już zmieniamy:) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Tak, gdyby wszyscy się zastosowali to powyższych zasad byłoby mi łatwiej…

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.