Polecany post

"ROK ODPOCZYNKU I RELAKSU"

Zacznę od środka bo jakoś nie umiem znaleźć dobrego zdania na początek. Chciałam napisać do was więc właśnie usiadłam i piszę, chociaż jeszcze nie wiem o czym chcę napisać. Dowiemy się w trakcie.

REGULACJA ODBIORNIKA



O szumiącym odbiorniku w każdym z nas ...

To tak na wstępie słowem wyjaśnienia - kiedy postanowiłam pisać bloga nadałam mu roboczy tytuł Regulacja Odbiornika. Dopiero potem, kiedy postanowiłam zmienić na “prawdziwy” nic lepszego nie przychodziło mi do głowy. Potem okazało się, że był dobry od początku. 

Po pierwsze zawiera w nazwie, dla mnie, najistotniejszy z tak zwanych "mechanizmów uzależnienia "- Nałogową Regulację Emocji. Odbiornik to my. My odbieramy emocje, my je przetwarzamy w sygnał, albo szumi nam ekran. 

 

/Tu warto wspomnieć, że tak zwane "mechanizmy uzależnienia" opisał ponad 30 lat temu prof. Jerzy Mellibruda. Jest to teoria stosowana i obecna w polskim lecznictwie uzależnień, ale nie wszyscy terapeuci i nie wszystkie placówki pracują w oparciu o metodę Mellibrudy./

 

Po drugie tytuł kojarzy się z oglądaniem w odbiorniku. Tak samo ty, możesz spojrzeć na swoje życie jak na film, zdystansować się na chwilę i pomyśleć co w będzie w kolejnych odcinkach. 

Po trzecie cieszę się, że mogę wrzucać kadry z filmów. Film był moja pierwszą miłością jeszcze w latach 90’, ale kiedy poszłam na filmoznawstwo byłam już tak mocno w dragach, że nie zdałam na dzienne, dostałam się na zaoczne, ale to już nie były studia o kinie, tylko o tym ile fety można zjeść…

Ok no to jedziemy.


Guru wielu pijących czyli Charles Bukowski napisał w jednej z książek (Kobiety):

Na tym polega problem z piciem. Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, zeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz po to, zeby coś się działo.


Co ma się dziać? Coś, cokolwiek. 

Po co ma się coś dziać? Żeby coś przeżyć czyli poczuć, najchętniej przyjemne, emocje.

Wiele osób twierdzi, że pije/ bierze, bo się nudzą albo bo nic nie czują, a bardzo by chcieli. I nie ma w tym nic dziwnego. Tylko, że ani nie jest prawdą, że się nudzą (ale o tym w poście o nudzie), ani to, że nic nie czują, co najwyżej, nie wiedzą, że czują.

Problemy z rozpoznawaniem i zdrowym przeżywaniem emocji ma bardzo dużo ludzi, śmiem twierdzić, że w naszej kulturze większość. Emocje, zwłaszcza te trudne - złość, strach, smutek są nam blokowane już za dzieciaka. Od początku rośnie nam wewnątrz taka zbita kula rozmaitych emocji, których nie potrafimy nazwać, a które często wybuchają w zupełnie nieadekwatnych chwilach odpalone przez różne czynniki zewnętrzne. Twoja dziewczyna, chłopak, kolega zawsze jest spokojny a po alko mu odbija? To dlatego, że ta kula zostaje na chwilę poluzowana i rusza do ataku. Jak w Indiana Jones.


Czym są emocje?

Emocje są jednym z narzędzi, którymi możemy się posługiwać w naszej drodze, przez życie. Nie oznacza to, że mamy "kierować się emocjami", ale raczej, że razem z innymi narzędziami, na przykład racjonalnym myśleniem, możemy ich używać jako ogromnej kopalni wiedzy na temat nas samych, na temat tego jak widzimy i jak odbieramy świat oraz tego jak się możemy w nim poruszać. Zamiast korzystać z tej wyjątkowej mocy tkwiącej w nas samych, każemy się za nie i każemy za nie innych, na przykład dzieci.  “Nie bądź smutna/y” “Nie bądź zły” i tak dalej - ten komunikat dziecko odczytuje tak - nie bądź jaki jesteś, nie czuj tego co czujesz, to co czujesz jest złe. A zasada jest bardzo prosta:

Nie da się nie czuć tego co się czuje. Emocje po prostu są.

Można udawać, grać przed innymi, grać przed sobą, można je chować, co może prowadzić do poważnych problemów ze zdrowiem (ciągle cię coś boli? przyjrzyj się emocjom) można się od nich odcinać lub próbować je wywoływać używkami, lekami, telefonem, seksem, hazardem, jedzeniem etc. Ale nie da się ich nie czuć. Jeśli uważasz, że nie masz emocji, to tak naprawdę nie masz KONTAKTU z nimi. Emocje przeżywasz 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu i tak przez X lat, towarzyszą ci przez całe życie, aż śmierć was nie rozłączy.


[Tu mała dygresja - nie da się czuć tego co się czuje pod warunkiem, że są to emocje prawdziwe, a nie rzekome, które udają emocje, a tak naprawdę są myślami. Nie będę się o tym rozpisywać, można kliknąć TU.]




Do czego służą emocje? 

Do informowania nas o tym w jaki sposób przeżywamy rzeczywistość. Do wyznaczania granic, których łepetyna często nie ma. Do informowaniu o zagrożeniu, o poczuciu dyskomfortu, o tym co nam sprawia radość, a co nie. Emocje można przetwarzać na energię do działania, na lepsze samopoczucie, na lepsze życie. Wszystko zależy od tego w jaki sposób ich użyjemy.

Kiedy poszłam na terapię okazało się, że po pierwsze w ogóle nie umiem przeżywać emocji, nie wiem co to jest i jak się to robi. Na przykład w związku z tym, że bałam się swojej złości, nie znałam swoich granic i można mi było wejść na łeb. Okazało się, że mam prawie 40 lat, a niewiele o sobie wiem. Wszystko jest mi “obojętne”. Czy jem czy nie, co jem i kiedy, czy śpię wygodnie czy niewygodnie, czy mam na coś ochotę czy nie. Wszystkie moje potrzeby sprowadzały się do potrzeby alko lub narko. O to głównie dbałam, reszta była jakaś doklejona na ślinę. Ale emocje pchały się drzwiami i oknami, co często zamieniało się w niezrozumiałe dla mnie ani innych, wybuchy złości, smutku, w postępujące stany depresyjne.

Emocje to taka aplikacja do nawigacji przez życie tylko trzeba umieć ją obsłużyć, odświeżać, albo pobrać ponownie jeśli nie działa. I tu ważna rzecz - nieumiejętność zdrowego przeżywania emocji nie jest właściwa tylko osobom uzależnionym. Wiele osób ma z tym problem i często nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo udupia im to funkcjonowanie. Kiedy emocje są “chore” cały człowiek noszący te emocje też czuje się chory. Dla mnie to taki “duchowy stan zapalny”.


Żeby wyjaśnić drugi z trzech mechanizmów uzależnienia ( pierwszy to mechanizm iluzji i zaprzeczeń, a trzeci - mechanizm rozproszonego ja) - mechanizm nałogowej regulacji emocji, stworzę prototyp zdrowego” człowieka, taki avatar - Na imię ma - Olek. I ten Olek ma ogarniętą zdrową regulację emocji, może jest po terapii, albo jakimś szkoleniu, a może jest jednym z tych wybrańców, których rodzice chowali w zdrowych warunkach...Nie...raczej to pierwsze :)

Drugi typ - Marcin jest nie nauczony rozpoznawania emocji. W momencie kiedy go spotykamy  jest już uzależniony. Oczywiście sam by tego tak nie nazwał, “po prostu lubi wypić”...(yeah...whatever Marcin…)


[Jeśli chcesz to zrób sobie prosty test - podczas lektury tego tekstu zapisuj/ zapamiętuj emocje jakie ci towarzyszą. Większość z nas rozpoznaje te podstawowe radość, smutek, wstręt, strach, zaskoczenie i złość]




Bajka z morałem:

Marcin ma taką sytuację w pracy: 

Na spotkaniu ze współpracownikami i szefem pokazuje prezentację, którą w pocie czoła kleił dla klienta. Współpracownicy przyglądają się, po czym jeden z nich mówi, że ta prezentacja jest do niczego. W tym momencie szef zarządza przerwę. Co robi Marcin?

Spotykamy go kiedy wychodzi na przerwę, jest zły. To jego naczelna emocja w tym momencie. W głowie myśli typu: “Ja prdl tyle się namęczyłem, a ten taki i sraki będzie mi tu…” Itd. Co robi Marcin? Wiadomo, pali szluga. To pierwsza nałogowa regulacja emocji. Nie zna innego sposobu rozładowania napięcia. Nie toczy sam ze sobą konstruktywnego dialogu, nie analizuje, daje się ponieść emocjom. 

On nie przeżywa emocji, on nią jest. 

Marcin odpala szlugę od szlugi i nakręca się na kolegę z pracy, po czym przechodzi na etap - oni wszyscy się na mnie uwzięli. I jaki to on biedny, wiatr w oczy, a on, samotny mściciel musi toczyć nierówną walkę z całym światem.

Wraca na spotkanie, czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec. Oczywiście, ponieważ jest to bajka z morałem, na spotkaniu Marcin pokazuje się z najgorszej strony, wdaje się w kłótnię z kolegą, z szefem i z pozostałymi. Wychodzi z fochem ale zadowolony - bo Marcin ma plan. Nie jest to zbyt skomplikowany plan, po prostu skręca do najbliższego sklepu, w celu zakupu wiadomo czego. Do domu wraca kompletnie pijany. Złości nie przerobił tylko ją zapił, więc bardzo prawdopodobne, że domownikom też się dostanie za tę prezentację.

Wersji zachowań Marcina jest zresztą tak wiele jak odcinku Black Mirror - Bandersnatch - Marcin wraca do domu. Nic nie pokazuje, ale w środku złość się nakręca. Może tego dnia, a może za kilka dni osiągnie apogeum i wybuchnie przy rozmowie o kolorze ścian w domu. Jak bardzo można się o to pokłócić? Bardzo! 

Zdezorientowana partnerka nie wiedziała, że Marcin tak kocha indyjski róż, że aż musiał się iść najebać, kiedy powiedziała, że wybrała purpurową różę z Kairu. 

Więc jeśli nieustannie kłócisz się z partnerem/ partnerką o to czy jajko na miękko gotuje się 3 czy 6 minut, o to, czy regał powinien stać tu czy tam, to pamiętaj, że w zasadzie większość tych kłótni jest tak naprawdę o czymś innym, a kiedy ktoś krzyczy na cały blok “Znowu nie odłożyłaś/eś na miejsce solniczki!!!” to w bardzo zawoalowany sposób krzyczy “Ja cierpię!”. I to jest cholernie trudne do zobaczenia.


Ale zastąpmy Marcina Olkiem. Olek ma tę samą sytuację.

Olek, ponieważ był na terapii/ szkoleniu/ warsztatach czy innej formie nauki o emocjach - idzie na zewnątrz odetchnąć. Nie zapala szluga, nie idzie na browara. Na razie wychodzi na zewnątrz. Chodzi sobie dokoła budynku. Czuje złość. To jego naczelna emocja w tym momencie. W głowie myśli typu: “Ja prdl tyle się namęczyłem, a ten taki i sraki będzie mi tu…” Itd. Po czym mówi do siebie "To jest ok. To normalne, że bluźnisz, że czujesz złość." Olek analizuje co go tak złości i dochodzi do wniosku, że to jego własne ego, Po prostu boli, go, bo ktoś go skrytykował. Może odpalił mu się wewnętrzny dzieciak, którego ojciec zawsze krytykował, może chciałby udowodnić, że jest coś wart i myli kolegę z pracy z ojcem, zwłaszcza że jego agresywna forma wypowiedzi przypomina wypowiedzi ojca. Dlatego po chwili Olek myśli:

"Po pierwsze, to nie jest O MNIE tylko o prezentacji. To prezentacja jest do niczego, a nie ja.

Po drugie, czy na pewno jest do niczego? Wypowiedź kolegi była przecież o kant dupy. Nie było w niej żadnych konkretów, w zasadzie była to wypowiedź agresywna, a nie konstruktywna. 

Po trzecie? Co mogę zrobić? Pójdę tam i zapytam o co konkretnie mu chodziło, dopytam innych czy myślą tak samo, spiszę co jest do poprawienia i poprawię. "

No i tak Olek robi. To samo uczucie złości, które u Marcina prowadziło do destrukcji, u Olka jest początkiem konstruktywnej rozmowy z kolegą. To samo uczucie.

Ponieważ jest to opowieść z morałem, na końcu okazuje się, że prezentacja wychodzi jeszcze lepiej niż pierwotnie, a Olek, wcześniej wściekły na kolegę, w zasadzie jest mu teraz wdzięczny. 




Kiedyś:

Ani Marcina ani Olka nikt w młodości nie nauczył czym są emocje. Prawdopodobnie nikt im nie wytłumaczył, bo tego nikt nie uczy, ani szkoła, ani rodzice, więc Marcin i Olek statystycznie mogą być każdym z nas. I każdy z nas może pozostać Marcinem albo nauczyć się tego, czego nauczył się Olek.

Większość z nas usłyszało w życiu “Chłopcy nie płaczą”, “Co się tak mazgaisz” “Nie bądź smutna”, “Dziewczynki się nie złoszczą bo złość piękności szkodzi”. Najczęściej zakazywane emocje to złość, strach, smutek, ale wbrew pozorom także radość - “Co się tak cieszysz jak głupi do sera?” i inne tego typu super konstruktywne powiedzonka.

Twoje emocje przeszkadzały rodzicom ponieważ były dla nich niewygodne ich własne emocje. Prawdopodobnie sami nie radzili sobie z emocjami. Osoba, która nie potrafi przeżywać złości będzie ją ucinała mniej lub bardziej świadomie u innych. Podobnie jest z każdą inną emocją, nawet z radością. Osoba, która jest zaprzyjaźniona z własnymi emocjami, nie boi się tych emocji u innych.

Tylko skąd dziecko ma to wiedzieć?

 Dziecko nie ma wyrobionej umiejętności myślenia abstrakcyjnego, nie potrafi analizować na poziomie krytycznym. Traktuje wszystko zero-jedynkowo i wierzy rodzicom na 100 procent. Pamiętam jak ojciec mi powiedział, że mi wyrośnie papryka w brzuchu jeśli będę jeść z pestkami, nie ruszyłam papryki przez x lat. 

Dziecko nie rozkminia tylko reaguje na bodźce i emocje jakie te bodźce wytwarzają. Widzi zwierzaczki kręcące się nad łóżeczkiem i się cieszy. Słyszy hałas i się przestrasza. Dziecko widzi uśmiech to się uśmiecha. Proste. Ale najważniejsze informacje o emocjach czerpie ze swojego odbicia w lustrze jakim są rodzice. Dziecko jest odbiornikiem, a rodzic filmem puszczonym mu 24h/7. Dziecko uczy się naśladując rodziców, a jeśli rodzice sami mają zaburzone emocje, a śmiem twierdzić, że większość ludzi nie radzi sobie, chociażby, z trudnymi emocjami, to dziecko od początku ma wklejany wadliwy software.

I tu złotymi zgłoskami:

NIE MA DOBRYCH I ZŁYCH EMOCJI.
SĄ PRZYJEMNE I TRUDNE, ALE WSZYSTKIE SĄ POTRZEBNE.

Może być też tak, że dzieje się coś przykrego - rozwód rodziców, śmierć babci i wówczas tak zwani “dorośli” zajmują się ogarnianiem rzeczywistości, a zapominają, że ten mały człowiek doświadcza wielu emocji, których nie potrafi przetworzyć. Te emocje mogą się pod wpływem traumy zatrzymać w jego ciele i nie przeżyte będą go uwierać całe życie jak kamyk w bucie.

Więc jeśli rodzic, bliska osoba, nauczyciel czy inna osoba ważna w życiu małego człowieka powie, że to co przeżywa dziecko jest niedobre, dziecko przyjmuje to jako pewnik, co więcej, ponieważ nie potrafi się zezłościć na rodziców, uderza w siebie. Zaczyna myśleć - coś ze mną jest nie tak.

Marcinowi ta myśl towarzyszy do dziś? Coś ze mną nie tak, jestem jakiś inny. Nieprzystosowany. Jestem najgorszym człowiekiem na świecie...

Temat emocji jest przeogromny i kluczowy nie tylko dla uzależnienia, ale dla każdej osoby, która chciałaby się poczuć po prostu dobrze i próbuje to czymś regulować. W związku z tym rozbiję go na ileśtam postów. Tymczasem o co chodzi z nałogową regulacją emocji?




Dziś:

Ponieważ nie potrafisz przeżywać zdrowo emocji, nie czerpiesz z nich żadnych informacji jest duża szansa, że jeśli po coś sięgasz to się uzależnisz. Co się dzieje kiedy zaczynasz regulować emocje nałogowo? Wywołujesz sobie sztucznie różne stany, zwykle euforyczne, a potem wpadasz w dużo gorsze bo im wyżej wchodzisz tym niżej lecisz, taka jest zasada, a z fizyką, a właściwie z biologią nie wygrasz. Piszę o tym w poście DOPAMINOZA. Na początku tego nie czujesz. Wiele osób uzależnia się w młodym wieku, gdzie skrajne emocje są jeszcze czymś co wpisuje się w poetykę wieku. Ale im dalej w las tym bardziej różne substancje czy nałogowe zachowania wyjaławiają twoje wnętrze jak susza las. Masz 30/40 lat, a czujesz się na 70. Kiedy idziesz się bawić młodniejesz (w twoim mniemaniu) na 20. Więc tak się oszukujesz. Instagram pełen jest relacji z imprez, na których ludziom się wydaje. Ale wróćmy do emocji.

Zrobiłam taki wykres:



Czerwona linia pokazuje nałogową regulację emocji, a niebieska zdrową. Na czym to polega? Coś się wydarza, załóżmy ta nieszczęsna prezentacja. Olka i Marcina ogarnia złość, to normalne. Olka niosą łagodne fale morskie. Jeśli Olek przeżywa trudne emocje to na chwilę płynie w dół, zaczyna analizować swój stan, wyciąga wnioski i po jakimś czasie wraca do stanu wyjściowego, albo gdzieś w okolice. Nie popada w skrajności, nie robi dramy, nie podbija swoich emocji.

Olek przeżywa emocje, czyli nie jest swoją emocją, a jedynie emocja mu się przytrafia, a on ją obserwuje. Zdenerwował się w pracy, ale zanim wróci do domu jest już z już uspokojony.  Emocja przychodzi i odchodzi, a on czerpie z niej informacje i siłę do działania.

Z kolei Marcin napierdala kolejką górską. Kiedy dzieje się coś złego Marcin daje się ponieść złości i jedzie pod górkę, aż mu mordkę wykrzywia. Z tą złością wychodzi z pracy, z tą złością za rączkę stoi w tramwaju, tą złością atakuje panią w sklepie i rowerzystę przy bloku. Z tą złością siedzi przy stole i je obiad. A że każdy człowiek dąży naturalnie do emocji przyjemnych, również Marcin, to idzie do monopolowego, bo nie zna innych sposobów, na uśmierzenie złości. Alkoholem Marcin podbija sztucznie radość i na chwile zapomina o złości. Ale rano, kiedy substancja przestaje działać złość wraca i być może przeradza się w agresję. Agresja nie jest już emocją, ale REAKCJĄ na emocję. Marcin na czubku górskiej kolejki krzyczy na żonę, może ją bije, kopie śmietnik albo psa. A może nie jest agresorem, ale alkoholem podbija sobie odwagę. Idzie więc znowu po alkohol i pisze smsa do szefa i jedzie w dół kolejką górską, aż wali łbem o kolejny poranek, w którym dowiaduje się, że zwolnili go z pracy. Marcin ze złości idzie dalej pić. I tak dalej.

Marcin nie przeżywa emocji. Marcin jest emocją. Nie czerpie ze złości nic poza złością.




Tak samo może być z radością. Bardzo często podbijana jest do granic wielodniowym melanżem po którym następuje totalna deprecha i jest to zarówno wynik biochemicznych reakcji i schodzących dragów jak również również wyczerpania emocjonalnego.

 W każdym razie rośniesz sobie i nic nie podejrzewasz, aż nagle jesteś już dorosły (nie mylić z dojrzały) i zupełnie nie wiesz, jak dużo twoich problemów wiąże się z nieumiejętnością zdrowego przeżywania emocji. I podkreślam, nie dotyczy to tylko osób uzależnionych ale wszystkich. Uzależniony nie różni się niczym od innych, ale innymi się tu zajmuję trochę mniej. 

Życie wewnętrzne osoby uzależnionej często pełne jest chaosu, emocje są albo zwielokrotnione, nieadekwatne albo zablokowane. Aktywują je dragi albo alko. Jedyne emocje jakie czujesz to te ekstremalne, te “sprowokowane” niejako przez używkę. Zobacz ile osób, które znasz jest raczej mało wylewnych, sztywnych, biernych, a potem na imprezie - “nie poznaje kolegi”. Towarzyszy ci nieustannie niepokój, lęk, jakiś rodzaj napięcia, a jedyny sposób jaki znasz na szybkie rozładowanie to właśnie alko/narko i inne gadżety. Albo udajesz, że ich nie przeżywasz, albo przeżywasz je za bardzo, wszystko ci się myli.

Więc jeśli ktoś zaczyna zdanie od “piję bo…” to bardzo często przekaz jest ukryty pod spodem, tak się składa, że znam trochę ten język, wobec tego przetłumaczę:

“Piję bo lepiej mi się rozmawia z ludźmi.” 

Oznacza - piję bo ogarnia mnie wstyd za siebie.

“Piję bo wszyscy piją.” 

Chcę być akceptowany,  ogarnia mnie lęk przed odrzuceniem i wykluczeniem. (To normalne. Ewolucyjnie mamy potrzebę przynależenia do grupy, ponieważ czujemy się bezpieczniejsi i silniejsi.)

“Piję bo żona mnie wkur…”

Piję bo nie mogę sobie poradzić z emocjami, które czuję po kłótni z żoną. A często, nie potrafię sobie poradzić z emocjami na przykład z pracy w związku z tym kłócę się z żoną, a potem nie umiem sobie poradzić z emocjami, które czuję po kłótni. 

“Piję bo mnie świat boli” 

Nie umiem zdrowo przeżywać emocji, w związku z tym wywołują we mnie napięcie, którego nie mogę znieść.

“Piję bo lubię pić” 

Piję bo nie umiem lubić siebie, ale jak się napiję to wydaję się sam sobie fajniejszy/a


Nie inaczej z tymi co biorą narkotyki. Bo narkotyki to takie samo gówno tylko lepiej opakowane. Jest takie piękne i wszyscy są piękni i się kochają. To sobie wezmę rano, żeby poczuć się tak, a tego w południe, żeby tak, a potem tego, na imprezę, żeby było tak albo będę mikrodozować cały dzień. Emocje regulowane używką stają się niemożliwe do przeżycia na trzeźwo. Bycie na trzeźwo jawi się jako nudna i obła masa idiotycznych obowiązków, które nie dostarczają, żadnych wrażeń albo jakąś przerażającą czarną dziurą, której nie podołasz jeśli coś nie weźmiesz. Więc w myśl tego, co pisał Bukowski, żresz te dragi, żeby coś się działo. Wąż zjada swój ogon, a ty zjadasz grama emki, żeby kogoś pokochać choć na chwilę, w nadziei, że ta emocja z tobą zostanie, ale melanż zawsze się kiedyś kończy.

“Biorę narkotyki, bo po nich jestem taka/taki wyluzowany” 

Jest we mnie napięcie, którego nie rozumiem i nie umiem sobie z nim poradzić, ani go konstruktywnie rozładować.

“Biorę dragi bo dają mi kosmiczne przeżycia” 

Nie mam odwagi przyznać, że boję się być przeciętnym i że moje życie jest zwyczajne. Chcę być wyjątkowy/a.


Narkotyki i alko dają ci złudne poczucie kontroli nad światem emocji.

Ale to tylko pozorna omnipotencja, bo tak naprawdę tracisz kontrolę nad emocjami chwilę po tym jak coś sobie walniesz. Nawet na facebooka miałeś wejść na chwilę i tylko sprawdzić coś tam, a tu mijają trzy godziny a ty toczysz spory  ludźmi, których nie znasz na tematy, które często w ogóle cię bezpośrednio nie dotyczą. Uzależnionym często się coś “odkleja”, to kłębowisko emocji, których nie przetworzyli na trzeźwo, po pijaku wyłazi jak White Walkers




To nie jest proste, ale czemu to jest ważne?

Emocje mają to do siebie, że tylko właściwie przeżyte i rozpoznane, znikają z twojego ciała. W innym przypadku zawieszają się jak Internet Explorer. Emocje mogą cię poinformować o tym, że ładujesz się właśnie w toksyczny związek. Gdzieś pod spodem czujesz niepokój, coś ci nie pasuje, ale ignorujesz to, bo tak bardzo chcesz z kimś być. Po jakimś czasie macie już dwójkę dzieci i sprawa się komplikuje. Przy zdrowym rozpoznawaniu emocji można skorzystać z wiedzy na swój temat zanim podejmie się pochopne decyzje. Czy to nie superpower?



Można szybciej rozpoznać, że nasze granice zostały przekroczone. Ile razy coś ci nie odpowiada, ale nie mówisz, bo nie masz odwagi, a tymczasem złość odkłada się w ciele, przykleja do organów wewnętrznych. Ile razy kłótnie ciągną się całymi dniami, bo służą jedynie wyładowaniu złości, a nie przyjrzeniu się problemowi. Ile razy boisz się czegoś tak bardzo, że wolisz to stracić niż przełamać strach. Można wygadać się komuś kiedy emocji jest za dużo, można iść na spacer.


I znowu - problemy z emocjami nie są właściwe tylko uzależnionym. Nie tylko uzależnieni uciekają od trudnych emocji. Wszyscy tak robią. Każdy człowiek, chce przeżywać radość zamiast bólu. Z tym ,że uzależniony, tym pragnieniem, robi sobie krzywdę. Biegnie za radością na oślep, jest w stanie wydać na nią ostatnie pieniądze. Biegnie bo jest nieszczęśliwy, a szczęścia i radości, nie potrafi już (według niego) przeżywać bez używki. Czasem ten bieg jest niewidoczny dla innych. Niby tu jesteś a tak naprawdę spierdalasz przy każdej okazji. Paradoksalnie jeszcze gorzej zauważyć te “używki”, na które istnieje społeczne przyzwolenie. Przy każdej okazji uciekasz w pracę, w telefon, w fejsa, w insta, w pierdyliard rzeczy, które uzależniają.




Jutro:

Ponieważ to bajka z morałem to kończy się tym, że główny bohater zaczyna się interesować swoimi emocjami, zauważa, że często przed nimi ucieka. Postanawia stawić im czoła, zgłasza się do poradni NFZ, emocje z brzydkiego kaczątka zamieniają się w zajebistą furę, którą główny bohater jedzie dalej przez życie w stronę zachodzącego słońca. Wszystko to odbywa się na dobrze wyregulowanym ekranie 4K Ultra HD Mega Sztos.


The end


Ps. Dziękuję za kawki od was - to jest wspaniałe bo za kaskę na kawki piję kawki, a ostatnio pojechałam taksówką do szkoły, w której się uczę o uzależnieniach, a potem wracam, piję kawkę i piszę. Obieg zamknięty.


Jeśli chcesz szybko postawić mi kawkę to kliknij to zdjęcie










Facebook

Regulacja Odbiornika / #regulacjaodbiornika

Dzisiejszy odcinek sponsorował film: Frances Ha i trochę Indiana Jones


#regulacjaodbiornika #uzależnienia #uzależniony #uzależniona #nałogi #rozproszoneja #mechanizmyuzależnienia #picie #trzeźwość #terapia #terapiauzależnień #alkohol #narkotyki #oliwiaziebinska #blog #blogosobisty #wiedza #niewiedza #uzależnienie #diagnoza #objawyuzależnienia #mareksiekielski # mechanizmyuzależnienia #terapiauzaleznien #terapeuta #trzeźwość #trzeźwa #trzeźwy #soberlife #sober #AA #rozwójosobisty #osiatyński #emocje #regulacjaemocji #zdrowienie




Komentarze

  1. Kolejny raz dziękuję. Te teksty się czyta tak: "O borze to Ja! To ja to wszystko sobie myślałem lub myślę jeszcze czasem. To jest o mnie" Dziękuję, że się z nami tym dzielisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko poradzić sobie z tymi ciągłymi napieciami, spowodowanymi zarowno radością np randka z super chlopakiem, po ktorej trzeba sobie jakoś ulżyć, a z drugiej strony z wkurwką, bo coś w pracy nie wypaliło -trzeba znowu sobie ulżyć. Cóż to za Cudowny "lek" na wszytsko zarowno radosc, smutek, lek, strach, miłość, tesknote, samotność, szczęście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lek na to, żeby nic prawdziwego się nigdy nie przytrafiło ...

      Usuń
  3. Z całego serca dziękuję za wszystkie posty. Są tak cenne że chciałoby się każdy wyraz wyryć w mózgu jak w skale. Prawdziwa kopalnia wiedzy! Świetna robota!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.