Polecany post

"ROK ODPOCZYNKU I RELAKSU"

Zacznę od środka bo jakoś nie umiem znaleźć dobrego zdania na początek. Chciałam napisać do was więc właśnie usiadłam i piszę, chociaż jeszcze nie wiem o czym chcę napisać. Dowiemy się w trakcie.

DDA - DOROSŁE DZIECI

Przychodzą speszeni, zawstydzeni, wkurwieni, ale częściej zalęknieni. Zaczynają swoją opowieść od - matka piła albo ojciec pił, a czasem - oboje rodzice pili. Przemoc? Tak słowna, emocjonalna, fizyczna. 

Opowieści, choć różnią się szczegółami, tworzą podobny obraz. Czasem w opowieści ojciec bił mnie i całe rodzeństwo, a czasem tylko matkę. Czasem nie bił, ale krzyczał, karał. “Matka nas broniła” albo “matka wystawiała mnie jako rozjemce”. “Nigdy nie wiedziałam jak będzie kiedy wrócę ze szkoły”, “Wstydziłem się mojej rodziny”.

 

W opowieściach częściej to ojciec pił, ale nie jest to regułą. Czasem “matka zrobiła z domu melinę” “musiałem jej chodzić po alkohol, nie chceli mi sprzedawać, ale jak wracałem z pustymi rękami to krzyczała i biła”. Najczęściej powtarzają się trzy scenariusze - ojciec już dawno nie żyje, albo ojciec przestał pić i teraz mam się przy nim zachowywać normalnie, a ja wciąż pamiętam jak było, inny , częsty scenariusz to - matka odeszła od ojca, nie mam z nim kontaktu. 


Siedzą na fotelu. Ich ciała są twarde, napięte, sztywne, nieruchliwe. Zamarły dawno temu w pozycji obronnej. Emocje nie były dobrym sprzymierzeńcem więc próbowali je wyłączyć. One też zastygły i stwardniały. Tylko głowa pracuje w nadmiarze, jakby rekompensowała  całą resztę. Natłok myśli i w głowie “na wszelki wypadek” gotowy scenariusz na każde wydarzenie. Stale trzeba być czujnym, nikomu nie można ufać. Na wszelki wypadek nie należy się z niczego cieszyć, bo radość osłabia czujność. Poza tym “jak tylko się ucieszę, to zaraz coś się stanie”. Kary i nagrody w ich domach nie zależały od tego co robi robili, ale były zależne jedynie od humoru rodziców. W związku z tym żyli w permanentnym poczuciu nieadekwatności i braku wpływu. “Nieważne co zrobię i tak nigdy nie wiadomo jak zareagują”. Rośnie pragnienie kontrolowania wszystkiego, tak na wszelki wypadek. Żeby w końcu coś zależało ode mnie.


DDA - Dorosłe Dzieci Alkoholików. W rozpoznaniu wpisujesz Z.81.1. Ta nazwa ma dla mnie kilka znaczeń. To pierwotne oznacza osoby, które są już dorosłe, ale pochodzą z tak zwanych “rodzin alkoholowych” w których przynajmniej jedno z rodziców piło. Nie u każdego, kto pochodzi z takiej rodziny, ten syndrom się rozwinie, ale dla wielu trudne doświadczenia wyniesione z domu rodzinnego, będą przyczyną wielu problemów w dorosłym życiu. Trauma jest najistotniejszym słowem opisującym wewnętrzny świat takiego “dorosłego dziecka”.


DZIECI, bo chociaż już dawno mają dowód w portfelu, to ma się wrażenie, że zamarli w dziecięcym oczekiwaniu na to, że przyjdzie rodzic i ich przytuli, że powie przepraszam, że wszystko będzie już inaczej. DOROSŁE - bo tak naprawdę nigdy dziećmi nie byli. Jeśli chciałeś przeżyć to bardzo szybko trzeba było być dorosłym. Nie było miejsca na spontaniczną dziecięcą zabawę i swobodne eksplorowanie świata. Wrzuceni w tragiczny scenariusz życia ich rodziców od początku poznawali zakamarki ludzkich postaw od najgorszej strony. Taki sposób widzenia ludzi z nimi pozostał. Częściej zauważają to co trudne, złe, niesprawiedliwe. Nie wierzą w dobro. Jeśli ktoś jest dobry, to pewnie zaraz pokaże swoją prawdziwą twarz.


Odpowiedzialni za rodziców bardziej niż rodzice za nich, pozostali w roli opiekunów. Często nie umieją się wyluzować, boją sie spontaniczności, nie śmieją się do rozpuku. Wszystko co wymyka się spod kontroli - zabawa, luz, spontaniczność, śmiech - jest zagrażające. Od dziecka włożeni w role nieadekwatne do ich wieku, zesztywnieli w tych rolach na zawsze. 


Bohater rodziny - najczęściej najstarszy - ogarniający, i zastępujący rodzeństwu nieobecnych emocjonalnie rodziców. Perfekcjonista, zamknięty w usztywnieniu - “muszę dać radę”, w środku boi się, że zaraz ktoś odkryje, że czuje się bezwartościowy. 


Maskotka - ta lub ten, który zorientował się, że może zaśmiać tragizm sytuacji, w śmiechu uwił sobie gniazdko i teraz nadal zaśmiewa wszystko, a im bardziej jest poważnie tym głośniej się śmieje, niedojrzały i zamknięty w roli przerośniętego dziecka. Ma ciągłą potrzebę dogadzania innym i poprawiania im nastroju. W taki sposób nie musi kontaktować się z silnym napięciem jakie czuje pod spodem. 


Kozioł ofiarny - bierze na siebie wszystkie negatywne wyładowania energetyczne rodziny. Można się na nim wyżyć bo przecież przysparza tyle problemów i jest “taki niedobry”. Żyje w udawanej obojętności i jawnej złości od lat i tylko on wie, jak bardzo chciałby, żeby go ktoś w końcu przytulił i powiedział coś dobrego.


Dziecko niewidzialne, dziecko - żyje jakby go nie było, czuje wyrzuty sumienia, że zajmuje miejsce na którym siedzi. Najchętniej by zniknęło, uwaga innych wprawia je w dyskomfort. Ma poczucie, że nic mu się nie należy, na nic nie zasługuje. Miota się pomiędzy wewnętrzną chęcią bycia dostrzeżonym, a poczuciem winy, kiedy tak się dzieje.


Te role czasem się zazębiają, albo zmieniają. Z jednej roli przechodzi się do drugiej. Ale najważniejsze jest to, że one są. Że od lat, a może od zawsze, nie żyją swoim życiem tylko rolą. Są ciągle na scenie i odgrywają spektakl, w którym gra cała rodzina. Za życie własnym życiem, na własnych warunkach jest surowa kara - odrzucenie i wpędzenie w poczucie winy, a że od dziecka żyją w przeświadczeniu, że bez rodziny nie przeżyją - odrzucenie jest dla nich najgorszą karą. Nie potrafią często żyć poza systemem rodzinnym. Nie wierzą, że mają do tego prawo. Nikt im go nie dał i nigdy nie da. Musieliby go sobie wyszarpać, a tego się boją, bo co ich czeka na wygnaniu? System rodzinny ich zjada, ale przynajmniej jest. Żyją w poczuciu obowiązku wobec rodziny, która ich skrzywdziła. Czasem nie zakładają własnych rodzin, a nawet jeśli założą to i tak rodzina pierwotna jest często najważniejsza. Odrzucają siebie, bo w rodzinie dostali przekaz, że nie można swoją osobą utrudniać i tak już ciężkiej sytuacji. Więc nie utrudniają. Nie mają własnego życia. Niby jest. Niby chodzą do pracy, niby próbują, ale przeszłość jest stale obecna. Są w niej zanurzeni. Żyją tak, jakby nigdy nie wyszli z domu rodzinnego. Ponieważ stawiano im zadania niewykonalne dla dziecka, mają cały czas poczucie, że nie są wystarczający. Miewają bardzo zawyżone standardy, co jest dla nich trudne, a często jeszcze trudniejsze dla otoczenia.  

 


Nie mają pojęcia jakie są ich potrzeby. Potrzeby? Ale że co? Co to w ogóle jest? Nie mam przecież do nich prawa. Potrzeby może mieć matka, ojciec, siostra, brat, ale ja?


Nie zauważają, że w świecie nie obowiązują reguły wyniesione z domu. Że wojna już się skończyła i można cieszyć się pokojem. Sytuacje, które innym mogą kojarzyć się miło na przykład urodziny czy święta - im przywracają wspomnienia wstydu za pijanego rodzica i atmosfery lęku. W związku z tym żyją nieustannie na froncie, w okopach. Są przekonani, że taki jest świat. 


Odrzuceni emocjonalnie jako dzieci przez najważniejsze osoby spowodowało, że nie bardzo wierzą w to, że ktoś może ich kochać. Więc albo podświadomie sabotują swoje relacje, albo zlepiają się z partnerem ponieważ nie mają żadnej odrębności ani granic. 


Żyją w poczuciu czegoś nie załatwionego. Tkwią w oczekiwaniu na “coś” przez co nie żyją w tu i teraz. Jest tylko przeszłość i coś nieokreślonego co ma się wydarzyć w przyszłości.


Żyją w głowie bo tam było najbezpieczniej. Tam nikt nie miał dostępu. Więc w tej głowie zaczęło się strasznie dużo dziać w związku z czym teraz ta głowa dociąża. Ta głowa nigdy się nie wyłącza. Nie relaksuje. W dzieciństwie nieprzewidywalny świat wytworzył pole do wiecznej przekminki. Przekminka daje poczucie kontroli w nieprzewidywalnym świecie. Przekminka gwarantowała przetrwanie, a teraz ciężko ją już wyłączyć. 


Są dobrymi pracownikami, właśnie dlatego, że ogarniają wiele rzeczy i wiele dostrzegają. Ale mogą być bardzo trudnymi rodzicami. Nadkontrolującymi, nie umiejącymi w radość i spontaniczność własnych dzieci. Często mogą zablokować dzieci swoimi lękami. Tego nie rób tam nie idź. Świat jest niebezpieczny i nieprzewidywalny. Na wszelki wypadek lepiej się nie wychylać.


Trudne, niespójne, niebezpieczne emocjonalnie, a czasem i fizycznie relacje z rodzicami sprawiły, że ich obraz bliskości często wygląda jak pole bitwy. Mylą bliskość z seksem, miłość z poświęceniem, a emocjonalny rollercoaster  jest dla nich normą w związku “bo takie są związki - trudne”. Mają tendencje do kontrolowania bliskich, a nawet dalszych osób i sytuacji. Mówią, że w życiu “dobre są tylko chwile”. Nie wierzą, że można żyć wystarczająco dobrze przez dłuższy czas. Powtarzają scenariusz z domu rodzinnego, ponieważ nie wiedzą, że można inaczej. Z domu wynieśli dziwne narzędzia do osiągania ulgi. Na przykład ulgę czuje się po kłótni, kiedy na moment wszyscy się godzą i idą na lody. Trwa to tylko chwilę, ale warto budować napięcie, dla tych krótkich momentów, kiedy wszystko jest ok. Dlatego w ich domach też często dochodzi do napięć, ponieważ często nie wiedzą jak w inny sposób poczuć ulgę. No chyba, że odkryją substancje psychoaktywne.


Zwykle albo w ogóle nie piją, albo paradoksalnie sami wpadają w uzależnienia. Pochodzenie z rodziny alkoholowej statystycznie zwiększa szanse na uzależnienie własne. Jak to możliwe, skoro alkohol wyrządził tyle zła? Żeby to zrozumieć, trzeba sobie wyobrazić napięcie w jakim żyje takie dziecko. Lęk, bezsilność, wstyd, w którym wzrastają zaczyna wrastać w nich i nawet jeśli już dawno opuścili dom rodzinny - noszą go w sobie. Alkohol, narkotyki - pokazują, że można inaczej. Że na chwilę można mieć wszystko w dupie, że można być spontanicznym. Na chwilę znika lęk, a wspomnienia nie dręczą. Więc myślą - mi uzależnienie się nie przydarzy - za dużo o tym wiem. A potem nie mogą sobie darować, że robią to samo co ukochany/ znienawidzony rodzic. 


Stłumione potrzeby trzeba jakoś zaspokoić. Na trzeźwo nie mają do nich prawa. Pod wpływem nareszcie są numerem jeden. Inni się nie liczą. W końcu jakaś sytuacja jest tylko o nich. Używki są dla nich czulsze i bardziej przewidywalne niż ich bliscy. Powstaje przekonanie, że relacja jaka nawiązują z substancją zależy tylko od nich, że końcu to oni coś kontrolują, a nie, jak do tej pory, są kontrolowani przez innych. To daje poczucie mocy i wolności. Nic dziwnego, że z substancjami zawiązują relacje tak silną, że niemal miłosną.


Są podatni na pracoholizm ponieważ mają tendencje do udowadniania swojej wartości, a poza tym boją się, że zaraz ktoś odkryje z jakiego domu pochodzą. Żeby to ukryć pracują dwa razy więcej.  


Opowiadają o osamotnieniu, poczuciu niedopasowania. Jedni mają tak dużo złości, że bywają agresywni wobec innych, albo niszczą samych siebie. Jeszcze inni zakopali złość tak głęboko, że trudno się do niej dostać bez wywołania lawiny poczucia winy. Bo przecież nie wolno im się zezłościć na rodziców. Mała kaczuszka zapieprzająca za matką kaczką nie może się zbuntować, bo nie przeżyje. Więc buntują się do środka. Ich wnętrze przypomina pole minowe. Co chwila może coś wyskoczyć. Lęk, wstyd, smutek. Często tak nieadekwatne do rzeczywistości bo nie wynika z tego co się przeżywa w tu i teraz, ale ciągle z tego co przeżyło się kiedyś. Nieskończone pokłady trudnych emocji, które próbują powstrzymywać. Choroby psychosomatyczne są na porządku dziennym. Problemy z tarczycą, nadciśnienie, wrzody żołądka i tak dalej.


W tym momencie myślisz, że to patologia, która, żyje gdzieś daleko od twojego bezpiecznego domu? Gdzieś poza osiedlem zamkniętym? I tu się mylisz. Te historie wydarzają się tuż za ścianą. Zretuszowane w fotoszopie dobrym samochodem, elegenckim wielkomiejskim wizerunkiem. Niezależnie od miejsca w jakim to wszystko się wydarzyło czy właśnie wydarza - w niedzielę rodzina ładnie się ubiera. Spotkasz ich w drodze do kościoła, albo centrum handlowego. Dzieci i partner/ partnerka dostają prezenty od skruszonego rodzica. A potem historia się powtarza.

 


Wydaje ci się, że twoje dziecko nic nie rozumie? Jest za małe? Że nie łączy kropek bo ma 3 lata? Dziecko od niemowlaka wyczuwa twoje emocje, czuje twój zapach i rozumie twoją energię. Skacowaną, wkurwioną energię. 


W dorosłym życiu można mieć mniej rzeczy o lepszej jakości albo dużo byle jakich. Można pić i mieć dzieci i mieć pracę i związek, ale to wszystko będzie na pół gwizdka. Bylejakość nie oznacza, że pomylisz się pisząc w pracy maila bo jesteś na kacu, tylko o tym, że twój kac zarządza życiem małej istoty, która nie ma nic oprócz ciebie. Jak mówi Gabor Maté - skrzywdzić można nie tylko dając coś niedobrego - przemoc, agresję, ale także pozbawiając czegoś dobrego. Jeśli komuś spragnionemu odmówisz wody, to jest to taka sama przemoc jak każda inna. Dziecko jest spragnione od kiedy się rodzi. Spragnione uczuć, zabawy, uwagi, bliskości. Najuczciwiej byłoby odejść i powiedzieć dzieciom - sory - wybieram alkohol zamiast was. Bo taka jest prawda.

 

 

Jeśli chcesz postawić mi kawkę to kliknij to zdjęcie:







 

Dzisiejszy odcinek sponsorował film:

Powrót do tamtych dni.

#regulacjaodbiornika #uzależnienia #uzależniony #uzależniona #uzależnienie #nałogi #rozproszoneja #mechanizmyuzależnienia #picie #trzeźwość #terapia #terapiauzależnień #alkohol #narkotyki #oliwiaziebinska #blog #blogosobisty #wiedza #niewiedza #uzależnienie #diagnoza #objawyuzależnienia #mechanizmyuzależnienia #terapiauzaleznien #terapeuta #trzeźwość #trzeźwa #trzeźwy #soberlife #DDA #sober #AA #AN #NA #rozwójosobisty #osiatyński #emocje #regulacjaemocji #zdrowienie #abstynencja #wsparcie #emocje

Komentarze

  1. Bardzo wzruszający post...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre to...czytałam o sobie, zesztywniałej..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten post jest o tym, jak czułem się przez większość życia. Myślałem, że DDA jakoś mnie aż tak nie dotyczy, bo nie pamiętam wiele z dzieciństwa (mam to jakby wycięte z głowy). A tu spore zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Artykuł nie tylko o DDA ale i o DDD...warto o tym pamiętać czytając. Rodzice nie pili, ale nie potrafili też być rodzicami...stworzyli pięknie funkcjonująca rodzinę DYSFUNKCYJNĄ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.... Mam poczucie że nie jestem DDA ale wiem że jestem DDD :(

      Usuń
  5. Bardzo mocny post. Prawdziwy, szczery i przez to trochę bolesny, mam 23 lata i codziennie zmagam się z tym dziwnym i kłującym uczuciem, co by było gdybym miała normalną rodzinę? Czy cieszyłaby m się ze swoich urodzin bo teraz w pamięci mam jak podczas jednych z nich sprzątałam niedopałki po pijanym, leżącym na podłodze ojcu? Czy wracałabym z radością ze szkoły czy czuła przez cały dzień wiercący ból brzucha i myśli - będzie obiad? W mieszkaniu będzie syf po libacji? Będzie ciepło czy znowu muszę napalić w piecu? Ojciec będzie już spał czy będę musiała jeszcze wysłuchiwać wyzwisk i krzyków? Czy mama wróci wieczorem z pracy i będzie awantura czy do tej godziny ojciec już się wyśpi i będzie w miarę trzeźwy? Wstyd, ból i uczucie okropnej niesprawiedliwości, modlitwa i błaganie Boga o to żeby było lepiej, żeby mama była szczęśliwa, żebyśmy od niego odeszli - a to wszystko będąc małym, niewinnym i pragnącym spokoju i miłości dzieckiem. Od 5 lat nie mam praktycznie z nim kontaktu, z matką praktycznie też i czuje spokój, ale tej rany z dzieciństwa nie ukoi chyba nikt. Dziękuję za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje za to co siedzi w wiekszosci dda

    OdpowiedzUsuń
  7. Człowiek ma 40 lat, czyta taki wpis i zaczyna układać te puzzelki i zauważa powoli dlaczego jest jaki jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zesztywniała….. jeszcze nikt nigdy tego lepiej nie ujął

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo prawdziwy tekst.. chciałam napisać świetny, ale słowo to wydało mi się niepasujące, zbyt entuzjastyczne, w stosunku do trafności tego opisu. Mam 51 lat i do dziś mierzę się ze skutkami wychowywania się w alkoholowym domu.. i dopiero po którejś terapii, dociera do mnie, że to nie ja jestem nic niewarta i niezasługująca, tylko ten obraz siebie, który stworzyłam przed laty, jest czymś co mnie unieszczęśliwia, zamraża, zatrzymuje w miejscu. Podsumowując: to nie ja jestem do d..., tylko myślenie o sobie, w ten sposób, jest czymś takim. Przepraszam za przekleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co przepraszać, na tym Blogu jest wiele przekleństw. Czasem to najodpowiedniejsze słowa :) Życzę pójścia naprzód i odłożenia przeszłości tam gdzie jej miejsce czyli w przeszłość :)

      Usuń
  10. Cześć! Trafił do mnie ten post…czy ktoś mógłby może polecić terapeutę do terapii DDA w Warszawie? Z góry dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.