Dalej dzieje się bardzo ciekawa rzecz - w twoim mózgu jest tak zwany ośrodek nagrody odpowiedzialny za to, żebyś na przykład zjadł jeśli jesteś głodny, układ ten związany jest również z wydzielaniem dopaminy. Normalnie wydziela się ona przy czynnościach, które sprawiają ci przyjemność: jedzenie, seks, bieganie, czytanie - to może być cokolwiek, co lubisz. O ile obiad wzmaga wydzielanie dopaminy o 50%, papieros o 200% to amfetamina o 1000%.
Przy takiej dysproporcji twój mózg zawsze wybierze górny pułap, bo przecież robi wszystko, żeby cię chronić od złych emocji. Nie jesteś Bogiem wbrew temu co podśpiewywałeś do Paktofoniki, ale uczysz mózg, że masz wytrych do nieba i on naprawdę w to wierzy. Że jak coś weźmiesz to możesz wszystko.
Zdrowie polega na tym, że raz ci dobrze w czymś pójdzie innym razem źle. Właściwie tu najlepiej pasuje cytat z Midnight Gospel:
"Zdrowie to akceptacja rzeczywistości na jej warunkach." Zapamiętaj to zdanie.
W życie trzeba włożyć trochę wysiłku, ale ty właśnie znalazłeś/aś cudowny eliksir bezwysiłkowy przygotowany przez druida Panoramiksa. Za każdym razem kiedy ładujesz coś, co kopie, uczysz mózg, że nagroda musi być natychmiastowa i wieeeeelka. Inaczej się nie liczy.
Ośrodek nagrody to coś z czym uzależnieni borykają się całe życie. Bo trzeba się nauczyć, że na wszystko trzeba poczekać. Niecierpliwość to kochanka nałogów.
Jak to działa dalej? Być może jeszcze nie jesteś uzależniony/a, ale jesteś już na ścieżce. Możliwe, że jeszcze robisz rzeczy, które sprawiają ci radość - może grasz w kosza, albo na gitarze, może chodzisz do kina, może interesujesz się ornitologią. 30%, 50%, 45%, a w weekend bach 1500%. Powoli te drobne przyjemności w porównaniu z meeega przyjemnością, zaczynają cię nudzić, zaczynają przegrywać. Ile czasu musiałbyś grać w kosza, żeby osiągnąć 1000? Lepiej walnąć krechę - zaczynasz się uzależniać.
Powoli zaczyna cię cieszyć tylko to, co pod wpływem, bo wszystko co jest poniżej poziomu kopa jest nudne - tak uważa twój mózg bo tak go nauczyłeś/ aś. Argumentem wielu osób jest to, że bierze bo się nudzi i w sumie mówią prawdę, to jest ich prawda i ich nuda, którą wyprodukowali według powyższego schematu.
Żeby przeżywać emocje bierzesz lub pijesz, pijesz lub bierzesz. Podbijasz je na zawołanie (wszystkie bez wyjątku, radość, złość, lęk), zaczynasz regulować je nałogowo- wykształca się pierwszy mechanizm uzależnienia - tzw. mechanizm nałogowej regulacji emocji. Wesoło to za mało - musi być ekscytująco, fantastycznie, pod sam sufit. Źle też za mało musi być totalny dół, dramat, cierpienia młodego Wertera.
Na tym etapie zaczyna ci to przeszkadzać w funkcjonowaniu, ale jeszcze tego nie widzisz, na razie straty są gdzieś w tle, może konfliktujesz się z bliskimi albo sam ze sobą, może jest ci źle, ale nie wiesz czemu. Nie wiesz bo zupełnie nie kojarzysz swojego życia z toksynami, które zjadasz. To jest bardzo ciekawe, że większość ludzi traktuje swoje ciało i umysł jak dwie a może nawet więcej części. Tak jakby jedno nie miało wpływu na drugie. Często nie mają kontaktu z ciałem, są niejako tylko w swojej głowie, jakby była za daleko od reszty. Nie kojarzysz, że dwudniowe imprezy, wieczorne piwka i kielony, papierosy, okazjonalne dragi, mogą mieć coś wspólnego z tym, że brak ci cierpliwości, że robisz się drażliwy/a że zaczynasz mieć lekkie fobie społeczne (nie idę do sklepu, tam jest tyyyle ludzi i tak jasno). Traktujesz alko jako substancję wprawiającą w euforię, podczas gdy to jest klasyczny depresant. Na tym etapie wchodzą już mięciutko wszystkie objawy kolejnej fazy (ironicznie to się nazywa “faza”)
FAZA KRYTYCZNA
Teraz już jesteś uzależniony/a i będziesz zawsze. Ta faza właściwie trwa przez większość uzależnienia. Może nadejść bardzo szybko albo wolniej, to sprawa indywidualna. Pomimo nazwy, możesz dalej funkcjonować, chodzić do pracy, żyć w związku, ale towarzyszą ci lęki, złość, napady złego humoru brak poczucia sensu. Konfliktujesz się ze światem i samym sobą. Nic się nie zgadza, a ty nadal nie widzisz związku z piciem/ braniem. Dlaczego? Bo w tym momencie wszedł już cały w bieli drugi mechanizm uzależnienia - mechanizm iluzji i zaprzeczeń - w uproszczeniu - mechanizm wypierający rzeczywistość i fakty. I to jest okropny mechanizm, bo bez niego uzależnienie nie miałoby szans się rozwinąć. Każda zdrowa osoba połączyłaby kropki i się wycofała. Ale osoba uzależniona zatopiona w we własnym świecie jest jakby obok rzeczywistości, kreuje swoją własną, w której wszystko się zgadza i wszystko jest logiczne. Do tego stopnia, że jest w stanie przekonać wszystkich wokół, że problemu nie ma. W pewnym sensie uzależniony i jego otoczenie zaczynają żyć w alternatywnej rzeczywistości. W końcu uzależnienie to zaburzenie psychiczne -
“Uzależnienie – nabyty stan zaburzenia zdrowia psychicznego i fizycznego, który charakteryzuje się okresowym lub stałym przymusem wykonywania określonej czynności lub zażywania psychoaktywnej substancji chemicznej.”
O tego moment zaczyna się rozjazd. Rzeczywistość tu - ty tam.
Wszystko jesteś w stanie zamienić w picie. Każdą okazję - dobrą czy złą. Oddalasz się od ludzi, nawet jeśli fizycznie nadal z nimi jesteś.
Ciągnie cię do używek, pijesz do rana, bierzesz do oporu, wychodzisz z imprezy ostatni/a. To nie znaczy, że od razu tracisz pracę i zawala się wszystko. Niekoniecznie pijesz czy bierzesz codziennie. Jeszcze to ogarniasz, żeby jakoś się trzymało i ten stan może trwać bardzo długo. Owo “jakoś” zaczyna być słowem przewodnim twojego życia. Niby wszystko jest, ale “jakieś takieś”. Niby praca i niby partner/ka, jakieś materialne dobra, ale wszystko jakby popękane, niedokończone, nie trzymające się kupy. Jakoś nie zamienia się w jakość. W tym okresie zwykle upadają plany, marzenia. Super pomysły wypowiadasz już tylko na imprezach i na tym się kończy. Gdzieś ci świta, że kiedyś lubiłeś/aś tę ornitologię, ale chuj kogo to obchodzi. Muzyka, chyba najczystsza forma sztuki - wchodzi ci już tylko “po” - bo tak “bardziej” czujesz. To nie tak. Ty nie czujesz, więc, żeby poczuć musisz coś wziąć. Wtedy dopiero słyszysz muzykę. To jest ta sama muzyka, której słuchają trzeźwi ludzie.
We wszystkim towarzyszy ci alkohol. Bez niego łyso. Co z rękami zrobić?
W tej fazie można żyć latami. Mechanizm iluzji działa w najlepsze. Jeśli masz rodzinę, to bardzo prawdopodobne, że twoje zaburzenie już wyprodukowało zaburzenia u twoich bliskich. Nawet jeśli nie jesteś uzależnionym, który stosuje przemoc czy się awanturuje to i tak partner/ka może być współuzależniony/a, a dzieci w przyszłości będą miały syndrom zwany DDA. Twoje wahania nastroju, niespójność, rozdrażnienie, emocjonalna niedostępność udziela się wszystkim wokół. Choruje cała rodzina.
Jeśli jesteś sam/a to możesz tak tkwić latami, bo nie ma nikogo w kim odbiłbyś się jak w lustrze, nikogo, kto by ci pokazał skalę problemu.
W tle towarzyszy ci poczucie niespełnienia, nawet jeśli zarabiasz, nawet jeśli “teoretycznie” wszystko jest na miejscu to tobie cały czas czegoś brak. Nie umiesz tego zdefiniować. Cierpisz, ale nie identyfikujesz tego jako cierpienia. Wydaje ci się, że to słowo jest zarezerwowane dla ludzi umierających z głodu, że cierpienie jest głównie fizyczne, a cierpienie psychiczne to już dla “świrów”, a ty przecież nie jesteś “świrem”. Nieuświadomione cierpienie to pożywka na której żerują twoje rozbujane emocje. Wiesz, że miało być jakoś inaczej. Nie wiesz jak, ale inaczej. W głębi duszy cały czas na coś czekasz. Coś ma nadejść, ale nie wiesz skąd i kiedy. Czasem nie chce ci się już chodzić na imprezy, ale i tak idziesz, bo tam coś ma się wydarzyć. Może tam jest to coś na co czekasz? Jeszcze jedna impreza i jeszcze jedna. Coś tam się wydarzy. Olśni mnie. Poznam miłość mojego życia.
Czasem zakochujesz się desperacko i oczywiscie dramatycznie bo inaczej nie potrafisz. Pijesz bo sie nudzisz, bo wszystko w porównaniu z kopem, który twój ośrodek nagrody dostaje regularnie, stało się płaskie, nijakie. Innym razem mówisz, że pijesz, bierzesz bo nic nie ma sensu, bo życie nie ma sensu. I gdybyś był zdrowszy to pewnie przyszłoby ci do głowy pytanie - pije bo życie nie ma sensu czy życie nie ma sensu bo pije?
Twoja osobowość, która i tak była budowana w totalnej niespójności, teraz zaczyna się wyraźnie polaryzować. Znowu te algorytmy facebooka. Za dnia czcigodny członek rodziny, w nocy pijany wodzirej. W pracy jedna osoba, na imprezie druga.
Na trzeźwo się nie lubisz, bo trzeźwy/ ty musi się mierzyć z konsekwencjami tego co nawyrabiał tamten. Rano już nie jest tak zabawnie ani z bliskimi ani w pracy. Nuda, złość, pretensje, lęki. Więc całkiem logiczne jest to, że utożsamiasz stan pod wpływem z czymś przyjemnym, a na trzeźwo z nieprzyjemnym. I znowu ta specyficzna “logika”- uzależnionemu wszystko się zgadza - tylko pomija ważną rzecz - że od początku przepisał z tablicy źle równanie. Rozwiązanie się zgadza, ale to nie ten wynik.
Brakuje ci ciepła. Potrzebujesz bezpiecznej relacji, ale związek z alkoholem i dragami zastępuje ci wszystkie związki. Partnerzy/ partnerki przychodzą i odchodzą, ale alkohol (dragi, wpisz cokolwiek) zostaje. Jest zawsze z tobą, dlatego wydaje ci się, że tylko on cię rozumie, że jest twoim przyjacielem.
Podsumujmy - na tym etapie nie rozpoznajesz od dawna swoich emocji. Podejmujesz kompulsywne decyzje na bazie chwilowych rzutów emocji, których nie potrafisz konstruktywnie przetworzyć, żeby podejmować dobre dla siebie decyzje. Przyjemne emocje, czujesz tylko pod wpływem, a na trzeźwo głównie nieprzyjemne.
O ile kiedyś piłeś/aś, żeby poczuć się dobrze, o tyle teraz pijesz, żeby nie czuć się źle, ale ta metoda działa coraz mniej.
Nie jesteś w stanie poczuć się naprawdę dobrze, a nawet jeśli to tylko na chwilkę i pod wpływem. Więc chcesz być częściej pod wpływem. Cierpisz, ale nie jesteś w stanie zrozumieć źródła cierpienia, bo masz zwyczajnie zaburzenie psychiczne wywołane środkami psychoaktywnymi i się nie da.. Upatrujesz to w złym szefie, nie takiej partnerce/ partnerze, zarobkach, rządzie, kryzysie klimatycznym … tu wpisz cokolwiek. Mechanizm iluzji (i ego) skutecznie blokuje cię w przyznaniu, że potrzebujesz pomocy. Racjonalizujesz picie na wszystkie możliwe sposoby - a to urodziny, a to koncert, a to mecz, a to jesień, a to wiosna i tak dalej. Pocieszasz się, że przecież masz pracę, więc “wszystko z tobą w porządku”. Znajdujesz czasem kolegę/ koleżankę, która pije i ćpa tak jak ty i mówisz sobie - o ten to dopiero pije. On ma problem nie ja. Rzeczywistość coraz bardziej się rozjeżdża. Chciałbyś wrócić do dawnych marzeń, hobby, ale jak pójdziesz raz na kosza, to od razu łapiesz kontuzje i masz z głowy. Na tym etapie często robisz sobie te legendarne “przerwy”. “Muszę sobie zrobić przerwę”. Częściej to mówisz niż robisz, ale czasem się zdarza. Trochę dla siebie, a trochę, żeby udowodnić innym, że nie masz problemu. Jest ci przyjemnie, ale po miesiącu, dwóch wracasz i nie rozumiesz czemu, przecież było ci tak dobrze... Nie rozumiesz samego/samej siebie. Podejmujesz decyzje, ale jakby podejmował je ktoś inny, ktoś do kogo nie masz dostępu. Ten drugi ty, ta druga ty. Rozproszone ja…Rozproszone my - ostatni z mechanizmów uzależnienia.
To co najbardziej widoczne to niedojrzałość. Nieważne ile masz lat, nieważne co osiągasz i czy jesteś artystą czy biznesmenem, emocjonalnie nigdy nie dojrzałeś, bo kiedyś dawno temu zacząłeś imprezować zanim dowiedziałeś/aś się kim jesteś.
Jesteś niedojrzałym dorosłym nawet jeśli masz wszystkie gadżety dorosłych. Pesel, furę, chatę, żonę, dzieci, kredyt, Netflixa za którego płacisz 10 złotych za miesiąc z bandą znajomych.
FAZA CHRONICZNA
Na początku fazy chronicznej można się jeszcze przestraszyć i wrócić do krytycznej. W tej fazie nie jesteś już w stanie powstrzymywać się od picia. Czasem przestajesz, bo zwyczajnie nie da się pić cały czas, ale jak zaczniesz to lecisz, dopóki nie padniesz, nie powstrzyma cię organizm, albo brak pieniędzy. W tej fazie tracisz, tracisz, tracisz. Bliskich, pracę, resztki godności. Czasem w porywie energii zaczynasz pracować, albo szukasz związku, ale kiedy pojawia się alkohol to wybór jest prosty. Organizm wysiada. Żołądek, trzustka, wątroba, mózg. Nie czujesz już przyjemności z picia. Jedynie chwilową ulgę. Masz fobie społeczne, lęki. Boisz się chodzić do sklepu, boisz się ludzi. Przemykasz tylko, żeby kupić alkohol. Możliwe, że masz halucynacje słuchowe albo wzrokowe (to nie to samo co delirium tremens). Mogą się nasilić konflikty z ludźmi, z prawem, jazda po pijaku, rozróby. Nie ogarniasz już nic, może zapominasz płacić rachunki, może zapominasz o jedzeniu.
UWAGA: Objawy wszystkich faz są płynne i nie muszą występować po kolei.
PODDANIE SIĘ
NIkt nie lubi porażki. Twoje ego zrobi wszystko, żeby się ochronić. Chcesz wygrywać, chcesz czuć się dobrze. Tak jesteś zaprogramowany. Przepisałeś/aś dawno temu równanie z tablicy i rozwiązujesz, i wszystko ci się zgadza, ale to nie to równanie.
Trochę jak w Matrixie. Wiesz, że coś jest nie tak, ale nie potrafisz tego nazwać. Na końcu przyświeca myśl - przecież było tak fajnie, kiedy to się zmieniło? Nie chcesz uwierzyć, że już nie jest ‘jak kiedyś’. Więc jak chomik w kołowrotku robisz w kółko to samo. Znasz tylko tę metodę. Chciałeś/aś dobrze, a wyszło jak zawsze. Od lat stoisz w miejscu. Wydarzenia toczą się jakby obok ciebie, a ty się pod nie podpinasz, ale nie podejmujesz prawdziwych decyzji. Wszystkie są uzależnione od chwilowego stanu twoich chorych emocji. Czasem pojawia się wyrwa w mechanizmach i nagle widzisz, że to nałóg, że nie pijesz, nie bierzesz tak jak inni, ale jeszcze nie teraz, przecież teraz jeszcze wyjazd służbowy, urodziny, koncert...od poniedziałku, od sylwestra nie pije. KIedy kupujesz bezalkoholowe piwa to bardzo prawdopodobne, że to już jest tylko niemy krzyk rozpaczy.
Jedyną metodą jest poddanie się, ale ta opcja nie wchodzi w grę bo uzależnienie chroni samo siebie i organizm na którym żeruje. Jest jak klasyczny pasożyt. Bez organizmu nie ma uzależnienia.
Używka nie jest twoim najlepszym przyjacielem, dba tylko o siebie. Chodzi tylko o twoje ciało i umysł. Żeby było gdzie złożyć jaja i przeżyć. Ciebie dawno tam nie ma. Zatrzymałeś się na samym początku tej historii.
Jedyną metodą jest poddanie się i poproszenie o pomoc. No nie jedyną. Zawsze można tak ciągnąć całe życie.
Kawka dla pisarza - klik w zdjęcie /zamieniłam na złote polskie ( ͡° ͜ʖ ͡°) /
Dzisiejszy odcinek sponsorowały filmy:
Regulacja odbiornika
#regulacjaodbiornika
#uzależnienia
#uzależniony
#uzależniona
#nałogi
#rozproszoneja
#mechanizmyuzależnienia
#picie
Po Twoich artykułach doszedłem do ciekawego wniosku...Ty na prawdę lubisz koszykówkę ;p
OdpowiedzUsuńLUBIĘ!!! :)
UsuńI hip-hop ��
UsuńDokładnie tak :)
UsuńPowinnaś napisać książkę 😎
OdpowiedzUsuń