Polecany post

"ROK ODPOCZYNKU I RELAKSU"

Zacznę od środka bo jakoś nie umiem znaleźć dobrego zdania na początek. Chciałam napisać do was więc właśnie usiadłam i piszę, chociaż jeszcze nie wiem o czym chcę napisać. Dowiemy się w trakcie.

LĘK







Nie ma lepszej metody na życiowe bolączki niż nazywanie rzeczy po imieniu.

Żyjemy, przynajmniej w Polsce, w kulturze unikania. Unikamy mówienia wprost, przesuwamy znaczenia, używamy słów zastępczych, prawda wydaje się czymś co nas trwale zrani, podczas gdy tak naprawdę, ma ona totalnie oczyszczającą moc. Uzależnieni w pierwszej fazie terapii często nie potrafią powiedzieć słowa “alkohol” czy “narkotyki”. Dlaczego? Bo musieliby się zmierzyć z prawdą. Nagle kreseczki, lufeczki, piweczka i wódeczki, okazują się substancją psychoaktywną. Czar pryska. Przez chwilę boli, jak taśma klejąca zrywana ze skóry, jak wosk u kosmetyczki, ale potem ułatwia zmierzenie się z problemem. Pamiętam kiedy wprost powiedziano mi, że jestem uzależniona. Oczywiście, że to wiedziałam, ale nazwanie tego przez fachowca sprawiło, że w końcu mogłam powiedzieć - ok, to jest przyczyna moich problemów. Poczułam ulgę bo okazało się, że nie jestem tak dziwna jak wcześniej myślałam, nie. Po prostu jestem uzależniona. I teraz mogę zobaczyć jak to się leczy i mogę z tego wyjść. Kiedy nazywamy rzeczy po imieniu często przestajemy się bać. Dostajemy narzędzia do walki. Wychodzimy z mechanizmu iluzji, bierzemy czerwoną pigułkę i wypluwa nas z Matrixa. 










Po pierwsze zasadnicza różnica strach i lęk

Strach jest skierowany na zewnątrz. Dotyczy konkretnych wydarzeń. Odczuwasz strach, że jest korek i nie dojedziesz na czas do pracy. Strach może cię sparaliżować na widok na przykład dzika w lesie. Strach jest adekwatny do sytuacji i można powiedzieć - zdrowszy. Informuje o realnym zagrożeniu i uruchamia reakcję obronną - uciekaj, atakuj, zastygnij. To bardzo pierwotny Superpower, którym posługują się wszystkie żywe istoty.


Lęk jest skierowany głównie do wewnątrz. Jak to ładnie ujęła Marta Niedźwiecka -  LĘK TO JEST BANIE SIĘ BANIA. Lęk jest bardziej ogólny. Boisz się, ale nie do końca wiesz czego. “Że coś złego się przydarzy”. Ale zamiast prawdziwej sytuacji, raczej dopisujesz własne scenariusze. Lęk jest czysto ludzki, a przynajmniej nie udowodniono, żeby zwierzęta przeżywały lęk “na zapas”. Czyli lęk jest zawsze skierowany na przyszłość.



Mamy przede wszystkim takie rodzaje lęku:


  1. Lęk nie związany (free floating anxiety) - taki, który pojawia się nie wiadomo skąd, w skrajnych przypadkach może objawić się jako ataki paniki


  1. Lęk sytuacyjny - czyli boisz się konkretnej sytuacji, ale w przeciwieństwie do strachu, boisz się jej dużo bardziej niż sytuacja tego wymaga. Lęk sytuacyjny może przerodzić się w lęk fobiczny - czyli unikający. Tak bardzo się czegoś boisz, że przestajesz to robić - jeździć komunikacją miejską, chodzić na koncerty, widywać z ludźmi. Lista fobii jest długa, ciekawa i trochę przerażająca.


  1. Lęk antycypacyjny - baaardzo powszechne zamęczanie się zanim jakaś sytuacja nastąpi - po prostu zamartwianieSłowo „martwić” jeszcze w XV wieku znaczyło tyle, co być martwym, uśmiercać czy zabijać. Grubo. I tu baaaardzo ważna uwaga - twój mózg nie odróżnia zdarzeń fikcyjnych od prawdziwych. Wszystko co mu podsuniesz traktuje tak samo poważnie. Wystarczy spojrzeć jak reagujemy na filmy. Siedzisz przed Netflixem i denerwujesz się tak, jakby to się naprawdę działo. Dlatego następnym razem kiedy wpadniesz na super pomysł produkowania miliona scenariuszy na przyszłość - pomyśl o tym jak wykańczasz swoje ciało emocjami, które pojawiają się w reakcji na WYDARZENIA, KTÓRYCH NIE MA.


  1. Niemniej to, co towarzyszy nam współcześnie najczęściej to jest lęk uogólniony. Taki permanentny niepokój. Jest to stan napięcia, który powoduje pogorszenie koncentracji, wyczerpuje, zmniejsza kreatywność i ciężko nam cieszyć się życiem. Większość ludzi upatruje źródeł w stresie w pracy, w domu, ale nie jest to do końca prawda. Jest odwrotnie. Niepokój ma swoje źródło w dzieciństwie, przez co w dorosłym życiu jesteśmy nieodporni na stres, który obecnie otacza nas z każdej strony. Skrajną wersją permanentnego niepokoju jest PTSD czyli Zespół Stresu Pourazowego, potocznie zwany traumą. Traumy - wbrew temu co się powszechnie uważa, nie są tylko domeną żołnierzy czy osób, które przeżyły wypadek. Dla dziecka traumą może być rozwód rodziców, śmierć babci, zmiana miejsca zamieszkania i dużo innych wydarzeń - bo dzieci to wrażliwe stworzenia.


Zdarzyło ci się odczuwać niepokój kiedy wszystko było ok? 

Otóż kiedy już przewlekłam się przez całą terapię i zaczęłam odczuwać radość i takie tam miłe emocje, okazało się, że pod spodem cały czas chrobocze mi coś w klatce piersiowej. Okazało się, że ten niepokój towarzyszył mi prawie całe życie, ale albo go nie czułam bo piłam, albo zrzucałam to na kaca i ogólnie przetyrany organizm. Na terapii, na którą poszłam po terapii uzależnień, docierałam do źródła tego niepokoju i wsparłam się farmakologią. Dzięki temu odczuwam go mniej, co mnie bardzo cieszy, bo walka z nim pochłaniała większość mojej energii życiowej.


Oczywiście nie wyczerpię tematu, ale nie jest to blog psychologiczny, tylko taki, żeby chociaż częściowo skumać temat. Mam nadzieję, że rozjaśni się wam temat po moich postach (jak nie to pytajcie).


I tutaj uwaga: Używki znacznie wpływają na pogłębienie stanów lękowych. Osoby uzależnione często mają stany lękowe wyprodukowane alkiem czy narkiem. Tu przypominają mi się te dni, kiedy po wielodniowych imprezach bałam się wyjść z domu, chociażby do sklepu, a odebranie telefonu było  niewykonalne. Dlatego warto najpierw zająć się abstynencją i zobaczyć, czy niepokój przejdzie czy nie. Jeśli idziecie do psychiatry to mówcie, że jesteście uzależnieni, bo to też dużo zmienia. (i tak - jaranie to też używka :)


W dużym skrócie - Pandemia spotęgowała i przyspieszyła wszystko to, co było do tej pory ukryte i rozwijałoby się wolniej. Od terapii na zoomie przez, szkoły i pracę zdalną, lęki egzystencjalne po uzależnienia. 

Pandemia zderzyła nas z nami samymi. Dopiero wtedy okazało się jak wiele osób jest na co dzień odcięta od siebie. Pracujesz, zaglądasz w telefon, sprawdzasz maila, fejsa, znowu pracujesz, coś załatwiasz, robisz zakupy i tak cały dzień. Zastanów się, czy spędzasz sam/a ze sobą chociaż 5-10 minut dziennie. Bez udziału innych ludzi, bez telefonu, bez zadań do wykonania. 


Czym różni się lęk wywołany Pandemią od tego codziennego?

Mamy tendencje do mówienia, że jakaś określona sytuacja “wywołała” w nas określone emocje. Jest w tym pewne przekłamanie. Otóż sytuacje uaktywniają w tobie, to co już masz. Dużo osób skontaktowało się z tym, że na przykład boi się choroby bliskich. Ale czy boimy się tego tylko w Pandemii? No nie. Po prostu nazwaliśmy po imieniu coś, co jest w nas na co dzień, ale o tym nie rozmawiamy. 

O ile w sytuacji "normalnej" jesteś w stanie ukryć pewne emocje, stany i myśli, to sytuacji ekstremalnej jest niemal pewne, że nie dasz rady. To co chowałeś/aś - lęk, złość, uzależnienie, niechęć do partnera/parnerki - wszystko wypłynie. I teraz wraca to o czym pisałam w poście emocje - w każdej sytuacji masz możliwość interpretacji wydarzeń i decyzji w odpowiedzi na te wydarzenia. Dlatego sytuacja Pandemii jako sytuacja potencjalnego zagrożenia życia pokazała ci co masz w sobie, co z tym zrobisz zależy, jak zawsze, od ciebie.

 

Uwaga: 

Lęk prowadzi nas do prawdy o nas samych - uciekamy od niego bo uciekamy od prawdy, dlatego kiedy konfrontujemy się z prawdą, lęk często znika, bo dalej niż prawda nie ma już nic. Staniecie twarzą w twarz z prawdą jest początkowo nieprzyjemne, ale leczące - trochę jak gorzkie syropy na gardło. 


Dlatego część osób, które być może bały się przyznać przed sobą, że są uzależnione w Pandemii stanęły z lękiem twarzą w twarz. Jeśli do tej pory zasłaniałeś/aś się piciem “towarzyskim”, a w trakcie lockdownu kupowałeś/aś alkohol do domu albo ciągle chodziłeś/aś na domówki, to możliwe, że dotarła do ciebie skala problemu. Może poszłaś/poszedłeś na terapię? Może zrobiłeś/aś sobie przerwę, która być może zatrzymała wchodzenie w nałóg. 





Jeszcze inni zapili ponieważ nie unikali rozwiązywania problemów, zasłaniając się na przykład kompulsywną pracą, ale kiedy nastąpiło zwolnienie, pękli. Wylało się to, co i tak już w nich było. Pamiętajmy, że uzależnienie ma w sobie ten bardzo ważny komponent nałogowej regulacji emocji.

Regulować się można wszystkim. To nie musi być alkohol, to może być praca, telefon, zakupy, seks, ciasteczka. W trakcie pierwszego lockdownu pracoholicy chodzili w domu po ścianach. Część z nich przestawiła się na inne kompulsje - zakupy w sieci, telefon, social media i to wszystko co zasłania im kontakt z samym sobą, żeby przypadkiem nie wpadli w sidła prawdy. A prawda jest taka, że z jakiegoś powodu cierpią.


Z kolei część osób w trakcie terapii (głównie z grup pogłębionych) kiedy przestało tak bardzo skupiać się na alkoholu, bo jednak na terapii wszystko się kręci wokół tego tematu - temat uzależnienia zszedł na drugi plan. Kiedy nie słyszeli i nie mówili ciągle o głodach i nie wypatrywali oznak nawrotów, kazało się, że wielu z nich świetnie sobie radzi. Mogli to zobaczyć dopiero kiedy okoliczności odcięły ich od stałej terapii . 

W Pandemii gwałtownie wzrosły również statystyki przemocy domowej - małżeństwa i związki, które od dawna trzymały się na ślinę, ponieważ partnerzy nie widywali się całymi dniami, nie wytrzymały tej próby. Prawda znowu wyszła spod dywanu. 





I tutaj też taka dygresja - w terapii NFZ zalecane jest, aby uczestnik terapii nie miał tzw wszywki. Ludzie często się zaszywają w akcie desperacji. Niemniej nie uda ci się wytrzeźwieć z Esperalem w dupie. Nie pijesz bo się boisz, a nie dlatego, że przeszedłeś przemianę i już nie chcesz (nie potrzebujesz) alkoholu. Zwykle jak wszywka przestaje działać to impreza wraca. Lęk w tym przypadku blokuje rozwój.


Zdradzę wam kilka technik na redukcję niepokoju i lęku, wypróbujcie może któraś z nich na was zadziała:


  1. “Nie możesz myśleć, że chciałbyś o czymś nie myśleć, bo właśnie wtedy o tym myślisz” (John Flaherty - Bez uzależnień) “Muszę przestać się bać”, “Muszę przestać się zamartwiać”. Takie sposoby nie działają, a dobrym przykładem będzie kiedy teraz ci powiem - “Nie myśl o zbiorniku wodnym”. 

Pierwsze co robisz to o nim myślisz. 

Z martwieniem się jest tak samo. Na przykład myjesz naczynia i czujesz lęk o (i tu wpisz o co). Zamiast uciekać od tych myśli, podtrzymuj je. Skupiaj się na tym lęku, ale INTENCJONALNIE czyli specjalnie - najsilniej jak potrafisz. Jest to tak zwana intencja paradoksalna. Na przykład osoby z zaburzeniami snu, które ciągle myślą o tym, że nie mogą zasnąć proszone są o to, żeby koniecznie nie zasnęły i żeby przed snem myślały o tym, żeby tylko nie zasnąć.

Pochodną tej metody jest wyznaczanie sobie 15-20 minut dziennie na zamartwianie się. Czyli nadchodzi zmartwienie związane na przykład z rodziną, a ty akurat jesteś w pracy. Mówisz sobie - pomartwię się 20 minut w drodze do domu. I wtedy zamartwiaj się jak możesz najbardziej.


  1. Drugi sposób to sposób również na inne nieprzyjemne emocje - złość, smutek itd. W momencie odczuwania LĘKU - nazwij go. Powiedz (na głos, w myślach, zapisz) “Czuję lęk” - udowodniono, że emocja powinna opaść przynajmniej o połowę. Największą bronią na lęk jest nazywanie go po imieniu.


  1. Zwróć uwagę jak często używasz słów “powinnam/powinienem”, “muszę”. Te słowa, opluwam na moim blogu, bo

  • po pierwsze nic nie musisz 

  • po drugie zabijają spontaniczność 

  • po trzecie odcinają cię od twoich potrzeb (robisz bo musisz, ale nie wiesz czy tego chcesz)

  • po czwarte - apropos lęku - jeśli robisz coś z powinności lub przymusu, to najczęściej motywem tego robienia będzie lęk. “Muszę wziąć ślub w kościele, nie chcę tego robić, ale co babcia powie” - czyli po prostu lękam się konfrontacji moich przekonań i potrzeb z przekonaniami i potrzebami babci, ostatecznie zabezpieczam  jej potrzeby, a nie swoje. To prosta droga do bycia nieszczęśliwym


  1. Urealniaj - czyli w momencie lęku - po nitce do kłębka idź od lęku do jego źródła. 

np. “Boję się izolacji” → dlaczego? “Boję się bo zamknęli poradnie” → czemu się tego boję? “Ponieważ nie będę miał bezpośredniego kontaktu z terapeutą i grupą” → czemu mnie to przeraża? “Ponieważ boję się, że się napiję” - Czyli tak naprawdę boisz się, że się napijesz - czy jest to coś na co masz wpływ? Zdecydowanie tak. I tu możesz sobie ułożyć plan działania.

Tutaj ważna sprawa - rozróżnienie między bezsilnością  a bezradnością. Bezradność jest wtedy kiedy możemy coś zrobić (chociaż czasem nie wiemy co) - Mogę częściej pisać/dzwonić do niepijących znajomych. Bezsilność - coś na co nie masz wpływu - na przykład Pandemia i zamknięcie poradni. Są jeszcze sytuacje pośrednie - nie masz bezpośredniego wpływu na płonące lasy Amazonii, ale możesz wpłacić pieniądze na organizację, która zajmuje się zalesianiem tych terenów.

Kiedy sobie rozdzielisz sytuacje na te, na które masz wpływ i na te, na które nie masz, oraz na te na które masz pośrednio, to stworzy się hierarchia twoich wpływów. Te na które nie masz wpływu, wyrzuć od razu do kosza. Twoje zamartwianie nie zmieni pogody.


  1. Wyobraź sobie najgorszą, rzecz jaka może się zdarzyć. 

Czyli - Boję się, że zapiję → Boję się, że jak zapiję to stracę pracę → Boję się, że jak zapiję to stracę pracę i rodzinę → Boję się, że jak stracę pracę i rodzinę to wyląduję na ulicy bez środków do życia → Boję się, że jak wyląduję na ulicy to umrę.


A teraz z mniejszą dawką Drama Queen - zastanów się nad twoimi zasobami:

Boję się zapiję, a w konsekwencji zostanę sam/a bez środków do życia i umrę → Co mogę zrobić, żeby tak się nie stało? - zrób sobie listę - mogę prosić terapeutę o częstsze spotkania (w przypadku Pandemii - na zoomie, albo telefoniczne), mogę powiedzieć o moich lękach moim bliskim - w myśl zasady, że lęk maleje jak się o nim mówi, mogę wykorzystać swoją wiedzę, na temat uzależnienia stosować metody poznane na terapii → nawet jeśli zapiję to wszystkie te konsekwencje nie przyjdą od razu, mogę się porę zatrzymać, ponieważ wiem już sporo o mojej chorobie.


Bardzo często kiedy się czegoś boisz i wyobrazisz sobie najgorszą rzecz to okazuje się dużo lżejsza niż powyższy przykład.  Na przykład decyzja o nie pojechaniu na święta do domu - lękamy się reakcji rodziców tak, jakby ktoś (oni albo my, albo cały świat) miał umrzeć. 

Np nie pojadę do domu na święta → mama będzie zła → ???

I co dalej? Nie ma nic. Mama będzie zła, nie umrze, nie rozchoruje się od tego bo od tego się nie choruje. Nie stanie się nic zagrażającego życiu ani zdrowiu. Przeżyła tyle rzeczy w swoim życiu, że to też przeżyje (nawet jeśli twierdzi, że nie). O zadowalaniu innych to ja muszę osobnego posta napisać. 


  1. Spróbuj nie dać się pułapce “samospełniającej się przepowiedni”. To taki przedziwny mechanizm, polegający na tym, że jeśli masz oczekiwania co do jakiegoś wydarzenia, to podświadomie dążysz, żeby tak się stało, wtedy udowadniasz sobie, że miałeś rację dzięki czemu nie musisz się konfrontować z przyznaniem do błędu, nie posiadaniem racji. Niektórzy mówią na to podświadomość. Inni mówią, że dobro przyciąga dobro. Nieważne jak to nazwiemy ten mechanizm istnieje, a człowiek lubi mieć rację, żeby myśleć o sobie dobrze. Nawet jeśli to co myśli jest negatywne. Czyli wolę myśleć, że nie ma sensu ubiegać się o daną pracę, bo i tak jej nie dostanę - potem ubiegam się i jej nie dostaję - mówię sobie (i innym) a nie mówiłem. Jednocześnie rośnie moje poczucie wartości bo WIEDZIAŁEM/AM, a jednocześnie utwierdza mnie to w przekonaniu , że jestem do niczego. Jeśli przed jakimś wydarzeniem, które zależy ode mnie zbuduję sobie cały mur zmartwienia, to bardzo prawdopodobne, że je zawalę i wtedy mam nowy powód do zmartwień. 

Co tak naprawdę tkwi pod tym mechanizmem? - Lęk przed porażką - boję się, że nie dostanę tej pracy i wyjdę na debila, w związku z tym uprzedzam wszystkich, że JA WIEM, że jej nie dostanę, więc kiedy jej nie dostaję, to nie wychodzę na debila, bo JA WIEDZIAŁEM/AM wcześniej, co świadczy o mojej inteligencji. Ludzie to przedziwne stworzenia.


  1. Dialog sokratejski czyli dyskusja z własnymi myślami. Przypomnij sobie wydarzenie, które było/ jest dla Ciebie problemem. Nazwij główną emocję oraz myśl, która mu towarzyszyła/towarzyszy. Określ w skali od 1 do 100%, jak bardzo wierzysz w tę myśl. Na przykład - boję się szczepić bo (tu wstaw cokolwiek)

  • Co przemawia za prawdziwością tej myśli, co jej zaprzecza?

  • Czy istnieje inne, możliwe wytłumaczenie zdarzenia?

  • Co może się wydarzyć w najgorszym i w najlepszym wypadku - realistyczne opcje

  • Co wynika z Twojej wiary w prawdziwość tej myśli?

  • Jaki mógłby być rezultat zmiany myślenia?

  • Co należy z tym sytuacją/ problemem zrobić?

  1. Często unikasz tego, czego się boisz? Napisz na kartce „Gdybym się nie bał(a), to….” i zobacz co ci wyjdzie.


  1. No i last but not least - ogarnij Social Media, zobacz - kiedy idziesz ulicą, świat wydaje się w miarę normalny, a kiedy wchodzisz na Fejsa to masz wrażenie, że toczy się III wojna światowa. To wszystko jest sztuczne i wywołane po to, żebyś tam siedział i przeżywał sztucznie produkowane emocje. Organizm przeżywa te emocje jak prawdziwe. Wypalasz się i właściwie niczemu to nie służy. Twoje komentarze, pot i łzy, udział w gównoburzach NICZEGO nie zmieni. Ten świat jest nierealny, ale stany lękowe przez niego wyprodukowane są prawdziwe.





Metod leczenia lęku jest bardzo dużo, w zależności od skali natężenia. W związku z tym ten, że tak powiem “zwykły ludzki” lęk możesz potraktować jako źródło wiedzy i po prostu zaakceptować, że jest. Nie ma ludzi, którzy się nie boją ponieważ strach i lęk mają swoje funkcje. Dokładnie tak jak odczuwanie bólu - jeśli byś go nie czuł to już byś nie żył.  


Jeśli jednak lęk zbyt ci przeszkadza, to stosowanie technik relaksacji i medytacji, sauna, basen, muzyka, ćwiczenia fizyczne, no i oczywiście i przede wszystkim mówienie o lęku, powinny go obniżyć. 


Jeśli się nasila, możesz spróbować jednej z powyższych metod. W przypadku fobii, zdiagnozowanego lęku uogólnionego, napadów paniki czy PTSD warto do tych technik dodać profesjonalne wsparcie terapeutyczne. Lęki fobiczne - leczy się terapią poznawczo - behawioralną. Lęki przewlekłe i PTSD- psychoterapią i terapią EMDR. No i nie trzeba się bać farmakologii. Ale ponieważ najskuteczniejszą pierwszą pomocą dla wszystkich niekomfortowych emocji jest rozmowa to na samym dole posta podaję różne metody i numery telefonów do ludzi, którzy cię wysłuchają.

Tu w linku podrzucam też książkę - W pułapce niepokoju. Jak przechytrzyć własny mózg i przestać się zamartwiać


Czego lęka się lęk?  Lęk lęka się twojej wiedzy o nim. 

Strach przeżywa każda żywa istota. I dobrze inaczej dawno by nas coś pożarło.

Lęki są domeną ludzi, skoro jesteś człowiekiem to daj sobie prawo do przeżywania lęku ponieważ:


LĘK jest potężnym źródłem wiedzy o tobie samym. 


Jeśli dojdziesz do źródła lęku, dojdziesz do tych aspektów życia, na których najbardziej ci zależy. Czego najbardziej bałeś się w Pandemii? Jeśli to odkryjesz, dowiesz się, na czym naprawdę ci zależy i co przed sobą ukrywasz na co dzień.






Czemu o tym piszę? Ponieważ tak każde leczenie czy to uzależnień, czy rodzin i bliskich osób uzależnionych zaczyna się o zaprzestania ładowania sobie od rana do nocy ściemy. Ściemy sobie, ściemy bliskim i całemu światu. Kiedy przestajesz sobie i innym wciskać kit, trudniej go wcisnąć tobie. Im większą masz gotowość do przyjęcia prawdy o tobie, tym szybciej zaczniesz leczenie, tym szybciej wyjdziesz z życia, które nie jest twoje. W konsekwencji tym lżej zniesiesz Pandemię i inne przeciwności losu. 

Prawda jest trochę jak Predator, i tak cię dopadnie, lepiej jak dopadniesz ją pierwszy/a


I do tego służy ci kolega LĘK.





Mnie zawsze uspakaja ten Pan:





Uwaga - to jest post na zaliczenie przedmiotu Więzi i role grupowe :) więc będę wdzięczna za komentarze - dowiedzieliście się czegoś? skorzystacie? czegoś brakuje?


Powiedz komuś o swoim lęku:


  1. Bezpłatny anonimowy telefon wsparcia dla osób doświadczających lęku:

wtorek - czwartek 18:00 - 21:00

(22) 270 11 65

  1. Porady mailowe - psycholog@stowarzyszenieanimo.pl

  2. INSTAGRAM - @stowarzyszenieanimo

  3. FACEBOOK


oraz:





























--> kliknij to zdjęcie, jeśli chcesz postawić mi kawkę

Dzisiejszy odcinek sponsorowały filmy: Matrix / Psychoza / Ajahn Brahm i gościnnie WIARA Z INSTAGRAMA :) DZIĘKI!!!

FACEBOOK / INSTAGRAM / Regulacja odbiornika

#regulacjaodbiornika #uzależnienia #uzależniony #uzależniona #nałogi #rozproszoneja #mechanizmyuzależnienia #picie #trzeźwość #terapia #terapiauzależnień #alkohol #narkotyki #oliwiaziebinska #blog #blogosobisty #wiedza #niewiedza #uzależnienie #diagnoza #objawyuzależnienia #mareksiekielski # mechanizmyuzależnienia #terapiauzaleznien #terapeuta #trzeźwość #trzeźwa #trzeźwy #soberlife #sober #AA #rozwójosobisty #osiatyński #emocje #regulacjaemocji #zdro





wienie


Komentarze

  1. Duuużo przydatnych informacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie paraliżuje lęk brałam leki i trochę pomogło ale może rzeczywiście lepiej na terapi. Dzieki za te informacje

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje za ten post i za calego bloga. Nie jestem osoba uzalezniona a utozsamiam sie z wieloma sprawami, doswiadczeniami i odczuciami opisanymi tutaj. Szczegolnie posty o emocjach sa pomocne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz.